Go to topGo to bottom



 
IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 Go down 
AutorRupieciarnia
PUFF
PUFF



PUFF
Admin
Rupieciarnia   ◈ Wto Wrz 29, 2020 1:33 pm






Rupieciarnia


Powrót do góry Go down
Dizzy Hayns
Dizzy Hayns
trener broni palnej
25
i've always liked to play with fire.


Rupieciarnia Top-down-gun-firing-gif




https://puff.forumpolish.com/t140-desmodeus-dizzy-hayns#433 https://puff.forumpolish.com/t188-desmodeus-dizzy-hayns#449 https://puff.forumpolish.com/t193-dizzy#485
Dizzy Hayns
Lis
Re: Rupieciarnia   ◈ Sro Lis 04, 2020 5:43 pm


Przed misją #1 oraz #4


Królestwo i pół księżniczki za znośny alkohol.
Odwrócona do góry nogami skrzynka – po warzywach, owocach, trupkach niemowląt? – służy mu za niski taboret; ckliwy półmrok rupieciarni wypełniony jest cieniami, w których ten największy – Dizzy – tkwi w komicznym przysiadzie na niskiej imitacji krzesła.  
Sam już nie wie, jakie demony kierują dzisiaj jego decyzjami.
Nie licząc nieodpartej ochoty zdzielenia kogoś w pysk (potrzeba wypełzła na światło dzienne podczas treningu i przybrała na sile wraz ze zmęczeniem), w jego ustach królował nieprzyjemny posmak leczniczego naparu, którym napoili go przed świtem. Trunek ciągnął wygotowaną szmatą do podłogi i był paskudnie cierpki, ale nie to doskwierało mu najmocniej. Dopiero tutaj, w zagraconym półświatku tajemnic, potajemnych schadzek i nielegalnego alkoholu, z czystym sercem mógł przyznać, że coś w nim pieprznęło.
Umysł ma dziwnie nieważki, lotny niczym wodór. Dryfuje swobodnie w czaszce, stuka od spodu w kość ciemieniową, podobny do kurczaka, który niespiesznie wykluwa się z jaja. Tkwiąc tutaj, pośród cichych kapnięć destylowanego alkoholu i skrzypnięć starych desek przypomina sobie, że między życiem a śmiercią, między nadprzyrodzonym i rzeczywistym światem, między statecznymi normami i szaleństwem jest tylko cienka czerwona linia.
Bardzo cienka i bardzo czerwona.
A kto – kto, jeśli nie on – ma wiedzieć, że jej przekroczenie to kwestia wspomnienia, jednego, krótkiego klik pamięci, w której nagle odżyją wspomnienia pełne trupów?  
Wypełniają rów wspomnień fetorem, krwią i rozpaczą.
Całymi litrami rozpaczy.
Walizka pełna tajemnic.
Cylinder pełen królików.
Kanałek pełen zamordowanych.
Milczenie w jego wykonaniu nie jest niczym nowym; zasnuwa potężne cielsko obłoczkiem ciszy, pozwala zebrać rozpierzchnięte myśli. Sądził, że wkraczając do rupieciarni poczuje się jak Odyseusz przybijający do brzegów Itaki; miał dość tkwienia w dusznej strzelnicy pośród najbrutalniejszych broni, jakie stworzyła cywilizacja, chciał wreszcie rozprostować nogi, wziąć prysznic i napić się czegoś zimnego.
Wtem proszę, uśmiech od losu, widmowa bryła rupieciarni, uśmiechy uroczych, krwiożerczych dziewcząt z mądrzejszych sektorów, czas zamrożony niczym lód w niezliczonych drinkach. Niech mu nikt nie opowiada, że nie można cofnąć się w przeszłość – życie zatoczyło pętlę i znów postawiło go w zagraconej rzeczywistości. Voilà! Na scenę wkraczają bohaterowie zaginieni gdzieś w połowie pierwszego aktu.  
Oklaski dla konspiracyjnych alkoholików?
Powinnyście przećwiczyć strzelanie.
Urok trenera; połowę rozmów sprowadza do broni palnej, drugą połowę do poziomu dupy, aż jego zwyczajowe milczenie zaczyna nabierać sensu. Uśmiechnął się blado do Echo, przesuwając opuszkami palców po krętych, jasnych liniach owijających się wokół nadgarstków. Blizny, te blizny, nie miały znaczenia. Prawdziwe rany odniósł poza przestrzenią i poza czasem. Te były tylko ich symboliczną prezentacją, odbiciem. Materia wszystko zubażała, rozpraszała, a zarazem wchłaniała – również ból i cierpienie.
I wyjawić sekret pędzenia tej ambrozji.
Nie to, że byłby w stanie zrozumieć sekrety bimbrowniczego fachu; od tego miał słodkie towarzyszki niedoli.
Powrót do góry Go down
Margo Alderson
Margo Alderson
mechanik
19
Before I learned civility, I used to scream ferociously any time I wanted


Rupieciarnia 15bd3aacfefdebb3552306307210




Margo Alderson
Lis
Re: Rupieciarnia   ◈ Pon Lis 16, 2020 1:22 am


Cholerne pistolety. Czy mówiła już kiedyś, jak okropną pogardę odczuwała do części broni, którą ktoś ciągle im przynosił? Z jakiegoś magicznego powodu, mniej więcej trzy czwarte ICID - czyli po prostu ludzie spoza ich sektora - uważało, że ze wszystkich możliwych wyjść, zdecydowanie najlepiej było wybrać te prowadzące do pozostawienia kolejnego sprzętu jakiejś bogu ducha winnej Dwójce i uznania misji za zakończoną. Potem, zazwyczaj po kilku dniach wypełnionych błogim zapomnieniem o całej sprawie, wystarczyło od czasu do czasu... Zdecydowanie zbyt często zaglądać do warsztatu, raz po raz przypominając o konieczności odebrania działającego znaleziska i dalej cieszyć się dniem.
Nie to, że narzekała na swoją robotę... Choć może... Może tak. Może narzekała na swoją robotę, bo chociaż zdecydowanie lubiła grzebać się w technologii, szukając kolejnych rozwiązań i obchodząc problemy, które teoretycznie powinny być nie do obejścia, wiszenie jej nad głową i notoryczne pospieszanie doprowadzało ją do irytacji. Może była Dwójką. Być może powinna zdejmować zabezpieczenia i naprawiać systemy z palcem w nosie, ale wciąż potrzebowała do tego czasu. Czasu spędzonego praktycznie sam na sam z własnymi myślami i pomysłami. Czasu, którego jakoś nigdy nie chciano uszanować.
Czy to było więc takie dziwne, że postanowiła ewakuować się z miejsca, w jakim spodziewano się ją znaleźć? Zabierając część potrzebnych narzędzi i całość zakodowanej broni, z którą miała sobie poradzić, postanowiła zwyczajnie zniknąć z radaru przed całkowitym dostaniem bzika. A gdzie miała iść, jak nie do jednej z miejscówek, w której nikt nie miał jej szukać? Do pomieszczenia, w którym mogła nie tylko znaleźć jakieś przydatne przedmioty, być może odnajdując także własną zdolność logicznego myślenia... I coś więcej. Znacznie, znacznie więcej. Alkohol. Cudowny, ukradkowo pędzony bimber. Nielegalny, zabijający komórki mózgowe, których tak bardzo teraz potrzebowała, ale jednocześnie naprawdę upragniony.
Nie zamierzając ani na chwilę podnosić się z podłogi, na której zaległa z całym sprzętem do odkodowywania pistoletów, przez dłuższą chwilę wpatrywała się w destylator, po czym wzruszyła ramionami, przenosząc spojrzenie na konspiracyjnego towarzysza i parskając cicho. W przeciwieństwie do większości dnia, tym razem z cieniem rozbawienia. Desperackiego, ale... Czego więcej można było oczekiwać?
- Jak odpalę te cholerstwo, to może nawet znajdzie się kilka celów. Ruchomych. - Stwierdziła, uśmiechając się przy tym z teatralną krwiożerczością i znowu wzruszając ramionami. - Żebyś założył konkurencyjny biznes i przychodził do nas tylko wtedy, kiedy... - Spuściła wzrok na rozkodowywaną broń, patrząc na nią z politowaniem i przelotnie kręcąc głową. - Coś ci nie pyknie? Nie ma mowy. - Bądźmy szczerzy, nie przejmowała się ewentualną konkurencją. Nie, zdecydowanie nie. Po prostu... Lubiła Dizzy'ego. Był w porządku. Jak na Jedynkę, ale... W porządku.
Bardziej niż te cholerne, zasrane pistolety, które nie miały dla niej za grosz litości. Mocno zagryzając wnętrza policzków, ponownie wbiła palące spojrzenie w jeden z trzymanych pistoletów, bezgłośnie poruszając wargami. Działaj, kurwa. Tak, miała cierpliwość i podejście do sprzętu. Zazwyczaj, ale... Nie teraz. Nie, gdy ponownie rozłączyła i podłączyła plątaninę kabli mających zapewnić jej połączenie z przenośnym sprzętem. Jeden po drugim... Jeszcze raz sprawdzając całą konfigurację i...
- Jest! - Jej własny triumfalny okrzyk wzmocniony echem zabrzmiał tak głośno, że drgnęła w miejscu. Zresztą... I tak to zrobiła, bez wahania obracając się tyłem do Dizzy'ego, po czym unosząc broń - czy warto mówić, że w sposób, który odrobinę wołał o pomstę do nieba? - i strzelając w stertę worków ze starym pierzem, którego chmura momentalnie poderwała się w powietrze. Praktycznie jednocześnie z bolesnym prądem w jej nadgarstku, za który się złapała, odkładając broń na ziemię.
- Um. Tak. To co mówiłeś o tym strzelaniu? - Chrząknęła, doskonale wiedząc, jak rozbrajająco absurdalnie zabrzmiała i nawet się z tym nie kryjąc. Odsunęła też pistolet stopą, uprzednio upewniając się, że ponownie go zabezpieczyła.
Działał. Przynajmniej już działał. A ona wiedziała, jak odbezpieczyć je wszystkie.
Powrót do góry Go down
Sponsored content



Sponsored content
Re: Rupieciarnia   ◈ 


Powrót do góry Go down
 
Rupieciarnia
Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
PUFF ::  :: ICID :: tereny wokół-
Skocz do: