Go to topGo to bottom



 
IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 Go down 
AutorStrzelnica
PUFF
PUFF



PUFF
Admin
Strzelnica   ◈ Sob Wrz 26, 2020 4:48 pm






Strzelnica


Powrót do góry Go down
Dizzy Hayns
Dizzy Hayns
trener broni palnej
25
i've always liked to play with fire.


Strzelnica Top-down-gun-firing-gif




https://puff.forumpolish.com/t140-desmodeus-dizzy-hayns#433 https://puff.forumpolish.com/t188-desmodeus-dizzy-hayns#449 https://puff.forumpolish.com/t193-dizzy#485
Dizzy Hayns
Lis
Re: Strzelnica   ◈ Pią Lis 06, 2020 6:15 pm


dzień przed misją #4

Jest lepiej niż przed czterema miesiącami.
Może nie dobrze, ale lepiej. W minimalnym stopniu, w ułamku setnym nieskończoności. Już nie próbował wmawiać sobie, że wszystko w porządku – nie mogło być, skoro każdy dzień przybliżał go do nieuchronnego końca. Mechanizmy obronne w hipokampie działały na pełnych obrotach, maszyna autodestrukcji pędziła do przodu jak pozbawiony hamulców pociąg – po etapie wyparcia, złości, negocjacji i depresji przyszedł czas na pełną akceptację. Nic prostszego: wstać, spojrzeć na własne odbicie w stanowczo zbyt brudnym lustrze i przyznać na głos
za rok z niewielkim nakładem będę martwy.  
Przecież wyznanie winy jest bezbolesne.
Nieuzależniające.
Nieszkodliwe.
Tanie, tak tanie.
Czubek buta smaga karnie jeden z niezliczonych skrawków sterylności doskonałej, zahaczając o śliskie płytki, którymi usłano podłogę. Atmosfera ośrodka we właściwy sobie sposób sieje w żołnierskim umyśle defetyzm; paradoksalna przewrotność świata, w którym każdy odkrywa ściśle określoną rolę – wszystko musi być przewidywalne i oczywiste, by sacrum straciło na tajemniczości.  
Zwierzęcy instynkt – sektor pierwszy skutecznie pozbawiał tego, co ludzkie – wyostrzał zmysły i podpowiadał, że on, Dizzy, daje sobie robić wodę z mózgu. Przez bezsenność, przez zmęczenie, przez wnikliwe komentarze dowództwa, przez kompanów sektorowej niedoli – to wszystko ich wina. Zaburzyli na amen jego wewnętrzną energię chi. Teraz krąży biedna pod prąd, utyka w ślepych uliczkach, zawraca od głowy do wątroby, albo jeszcze inaczej, popłakuje zgubiona gdzieś między grasicą i dwunastnicą.
Dizzy jest labiryntem dla drżącej, wytrąconej z równowagi energii chi.
A powinien być autostradą – zwłaszcza teraz, kiedy wymagano od niego pełnego skupienia, stuprocentowego oddania, niepodważalnej i nienaruszalnej lojalności. Myśli pomaga zebrać ciężar broni u pasa; zimny kawałek stali przyciąga słowa, układając je w spójne sekwencje zdań, które z trudem opuszczają nawykłe do wydawania poleceń usta.
Kiedy trenowałaś po raz ostatni? – wystarczyło lekkie zmrużenie powiek, by posłać w stronę Murphy rozbawione spojrzenie, całkowicie przeczące przesyconemu powagą głosowi; pomimo ostrożnej sympatii żywionej do panny Dawson, mniej bądź bardziej wyraźnym znakom uznania wobec jej, skądinąd niezaprzeczalnemu, intelektowi i pseudoromantycznej otoczki skąpanej w zimnym świetle jarzeniówek, nie uśmiechało mu się jawne naginanie treningowego regulaminu – jak na świetne wytresowanego psa bojowego przystało. Nie w głowie mu trójkąty, czworokąty, sekstet elektronowy, wiązania peptydowe; myśli, wola i przyszłość skupiły się wokół zimnej stali snajperki – ujął broń z na wpół nabożną czcią, sprawnym ruchem upewniając się, że w magazynku przyjemnie ciążą dokładnie odliczone naboje.
Wolałbym sprawdzić, jak radzisz sobie poza murami ośrodka – szybki rachunek prawdopodobieństwa, tak albo nie, czarne bądź białe, życie lub śmierć – mieli jedyną szansę na wykorzystanie tego popołudnia, niepowtarzalną, ulotną i niemal szczerą. Bez cienia wahania przekazał Murphy broń, z trudem powstrzymując się przed zajęciem miejsca tuż za jej plecami; nie była laikiem i nie potrzebowała ścisłego nadzoru – radziła sobie ze snajperką lepiej niż połowa dzieciaków w ośrodku. – Na szczęście zaletą strzelnicy jest oświetlenie.
Trupio-blade, ale umożliwiające obserwowanie panny Dawson w pełnej krasie – ta myśl wprawiła kąciki jego ust w mimowolne drgnięcie uznania.
Powrót do góry Go down
Murphy Dawson
Murphy Dawson
Medyk
24
Wyborowo rzucam ziemniakami


Strzelnica E9da0400a1dbc5655680783997b1e6d7




https://puff.forumpolish.com/t109-murphy-dawson-ft-anya-chalotra https://puff.forumpolish.com/t111-murphy-dawson https://puff.forumpolish.com/t110-murphy
Murphy Dawson
Lis
Re: Strzelnica   ◈ Sob Lis 07, 2020 1:53 pm


Powoli zaczynała zapominać, że istniało coś poza ICID. Spędziła w tym budynku tyle lat, że stał się dla niej jedynym miejscem, o którym potrafiła myśleć. Nie marzyła o wyruszeniu w daleką podróż, zwiedzeniu świata, doświadczeniu, choć odrobiny normalności. Właściwie, to chyba nie czekała już na nic. To było właśnie to mistyczne działanie ośrodka - odzierało człowieka ze wszystkich planów, marzeń i nadziei. Pozostawiało nagim, pozbawionym złudzeń, że jeszcze może być normalnie. Dobrze
Była pogodzona z rzeczywistością, do nikogo nie miała wyrzutów, że spotkał ją taki, a nie inny los. I, pomimo że rany na całym ciele przywoływały czasem cierpkie wspomnienia, to nie żywiła urazy do osób, które jej to zrobiły. Na ich miejscu, pewnie postąpiłaby podobnie. Cel uświęca środki, prawda?
Skrzywiła usta na słowa Dizziego, zastanawiając się, czy ma ochotę kopnąć go w jaja, czy „przypadkowo” wystrzelić pocisk w stronę jego głowy. „Ojć, przepraszam! Nie sądziłam, że jest naładowany”. Nie była w stanie jednoznacznie określić, czy go tolerowała, czy nie. Z zasady nie lubiła nikogo, kto był w czymś lepszy od niej. Bądź gorszy. Na palcach jeden ręki, mogła zliczyć osoby, które faktycznie darzyła sympatią, jakimś cudem wliczając w to brata. W końcu rodziny się nie wybiera, szczególnie jeśli urodziliście się praktycznie w tym samym czasie. 
Wracając jednak do Dizziego, to chłopak - a może raczej już mężczyzna -  miał w sobie coś intrygującego. Ciekawił ją. Nie potrafiła stwierdzić, co to dokładnie było, ale najwyraźniej stanowiło wystarczający powód, żeby zaniechać prób morderstwa i wziąć się za trening. Nawet jeśli wymagało to przełknięcia dumy oraz tolerowania pary oczu, która bacznie przyglądała się jej ruchom. 
- Siedź cicho - mruknęła, ujmując karabin. Nie zrobiła tego z taką samą gracją co Hayns. Mimo wszystko, dotyk oraz znajomy ciężar broni wywołał u niej lekki uśmiech. Nie trenowała od niemal miesiąca, nawet nie miała czasu, żeby zejść do strzelnicy. Łatała katastrofę po katastrofie, dosłownie i w przenośni.
Choć początkowo czuła lekką dozę niepewności, to z momencie gdy zajęła wygodne miejsce, przeładowała karabin i spojrzała przez wizjer, cały ten niepokój z niej uleciał. Przecież świetnie wiedziała co robi. Świeży tatuaż przyozdabiający jej przedramię nadal lekko bolał, a skóra wokół nowego nabytku lekko się czerwieniła. Odrobinę ją to rozpraszało, choć nie na tyle, żeby nie była w stanie wykonać strzału. Były to trzy kreski, za każdego, kogo zabiła podczas Czarnego Początku. Trzy istnienia, które skazała na śmierć. Zabawne, jak role kata i ofiary drastycznie się odwróciły. A może jednak im pomogła? Może gdzieś w głębi duszy, każde z nich czuło się źle z tym co tu się działo. Wybawiła od wyrzutów sumienia do końca życia? Ciężko stwierdzić, czy w jakikolwiek sposób te wydarzenia ją dręczyły, nawet pomimo tatuażu. Miała tendencję do kalkulowania wszystkiego „na chłodno”, zupełnie jakby za dotknięciem czarodziejskiej różdżki potrafiła wyzbyć się wszelkich emocji. Jak sama kiedyś uznała - odczuwała to co wszyscy, jednak w trochę inny sposób. Nieco mniej gwałtowny, pozbawiony zasłony dymnej, którą narzucały emocje.
- Przypomnij mi jak to się robiło - zaświergotała, próbując nieco rozdrażnić trenera. - Ciągnę za wystające coś, tak? - Głęboki wdech. Wydech. Jeden. Dwa. Strzał.
W sam środek papierowej głowy przeciwnika.
Między drugą a trzecią sekundą wydechu, serce zdaje się na chwilę zwalniać. Oczywiście z medycznego punktu widzenia to kompletne bzdury, jednak w tym przypadku to mało istotne. Grunt, żeby pociągnąć za spust dokładnie w tym momencie, a przynajmniej tak właśnie ją uczono.
- To pewnie dzięki temu światłu. - Niewinnie wzruszyła ramionami, znów przeładowują karabin.

***
https://puff.forumpolish.com/t33-rzuc-koscia#530
Powrót do góry Go down
Dizzy Hayns
Dizzy Hayns
trener broni palnej
25
i've always liked to play with fire.


Strzelnica Top-down-gun-firing-gif




https://puff.forumpolish.com/t140-desmodeus-dizzy-hayns#433 https://puff.forumpolish.com/t188-desmodeus-dizzy-hayns#449 https://puff.forumpolish.com/t193-dizzy#485
Dizzy Hayns
Lis
Re: Strzelnica   ◈ Nie Lis 08, 2020 6:50 pm


Nikt nie śmiał wątpić w skuteczność drastycznych środków – zwłaszcza on.
Nikt nie wątpił również, że te same środki bywają szczególnie ryzykowne. Postrzał, poparzenie, oderwanie jeden, dwóch bądź siedmiu kończyn na wskutek wybuchu – w poczwarce rzeczywistości, w której przyszło im żyć, ryzyko było nieodłącznym elementem codzienności.
Wybrać płatki kukurydziane czy z cynamonem? Chleb biały – podobno morderczy – czy pełnoziarnisty, z taką ilością słonecznika, że nawet lekkie uczulenie skończy się nieszczególnie estetyczną śmiercią na wskutek uduszenia; w końcu gorzej od asfiksji wygląda jedyne topielec.
Strzelić w kolano czy od razu tył głowy?
Nieustanne rozterki napotykały ich na każdym kroku. Wystarczył jeden błąd, jeden nieprzemyślany ruch, jedna pochopna decyzja, by domek z kart – misternie budowany na przestrzeni ostatniej dekady – posypał się z szelestem, grzebiąc ich pod swoimi gruzami. Obecność Murphy była jak sok pomarańczowy wypity tuż po umyciu zębów; jak nocne zderzenie z kantem szafki – niekoniecznie przyjemna, lecz w zasadzie ożywcza. Marazm podobnych do siebie dni zniknął bez śladu, pozostawiając po sobie delikatny posmak rozbawienia; śmieją się usta, śmieją jasne oczy, śmieje on sam, w zimną przestrzeń posyłając urywany, ochrypły dźwięk przywodzący na myśl przeładowywaną broń.
Kiedy milczę, przybieram na uroku i z doświadczenia wiem, że bywa to ryzykowne – spojrzeniem wciąż wodził za dłońmi Murphy, jakby spodziewał się po niej wszystkiego – i rzadko były to rzeczy przyjemne, dokładnie takie, jakie mogliby wyprawiać na opustoszałej strzelnicy, za to pod czujnym okiem kamer i ku niemałej uciesze straży. Dostosowanie codzienności do życia w ośrodku wymagało poświęceń, z których istnienia nawet nie zdawali sobie sprawy; niepostrzeżenie zagościły w ich życiach i rozrosły się jak dziki bluszcz pokrywający ściany opustoszałych ruin.
Sarkazm z bronią w ręku – rozbawienie uleciało z lodowatego błękitu spojrzenia, kiedy wzrok zatrzymał się na drobnym malunku znaczącym przedramię; zaczerwienienie wokół niego zdradzało irytujące igiełki bólu, których istnienia zaznałby niejednokrotnie, gdyby nie odporność jedynki. – Idealny pomysł na kolejny tatuaż.
Chwyt Murphy jest pewny, a każdy kolejny ruch zdrada doskonałą świadomość tego, co robi; wbrew uszczypliwości słów i pozorom niewinności w pytaniu. Minęły lata, zanim przywykł oswoił się ze zgorzknieniem mieszkającym w ICID – lata, zanim usprawiedliwił we własnych oczach to, czego musieli się dopuścić podczas Czarnego Początku. Taka była kolej rzeczy – burdel eksplodował im w twarze, nie mieli wyjścia, musieli walczyć; krew, śmierć, przemoc. Święta trójca wciąż powracająca we snach.
Czas pokazał, że nie dorośli do systemu, który na siłę otrzymali w spadku. Jeszcze rok, może dwa i obecnie rządzący zostawią tu bandę dzieci we mgle; dzieci z automatami i głowami nabitymi pojęciami, których nie są w stanie zrozumieć. Zagubione istoty walczące o przeżycie – tylko i wyłącznie o przeżycie.
Tak, zdecydowanie – głuche echo wystrzału wciąż pobrzmiewało w uszach, kiedy ziejąca czernią dziura w głowie papierowego rywala mrugnęła do nich filuternie; Dizzy odwdzięczył się tym samym, gdy sprawne przeładowanie broni, obranie celu w tarczy tuż obok i naciśnięcie spustu zajęło mu nie więcej niż głęboki wdech. – To zasługa światła.
Głuche echo wystrzału wciąż unosiło się między nagimi ścianami, kiedy w drugiej z papierowych głów błysnęła dziura po postrzale; pocisk dosięgnął środka i nakłonił Haynsa do ponownego uśmiechu, tym razem napędzanego mimowolnym dreszczem zachwytu.  
Spróbuj dwadzieścia metrów dalej.
Wmontowane w sufit przesuwnice zgrzytnęły nieprzyjemnie, kiedy Dizzy wprawił je w ruch za sprawą niewielkiego przełącznika w ścianie – plansze pomknęły do tyłu, oddalając się od tych, którzy bez cienia wahania odstrzelili im główki.  

_____
https://puff.forumpolish.com/t33-rzuc-koscia#532
Powrót do góry Go down
Murphy Dawson
Murphy Dawson
Medyk
24
Wyborowo rzucam ziemniakami


Strzelnica E9da0400a1dbc5655680783997b1e6d7




https://puff.forumpolish.com/t109-murphy-dawson-ft-anya-chalotra https://puff.forumpolish.com/t111-murphy-dawson https://puff.forumpolish.com/t110-murphy
Murphy Dawson
Lis
Re: Strzelnica   ◈ Sob Lis 14, 2020 5:26 pm


Rozterki, które nigdy nie powinny być podejmowane. Ani Murphy, ani Dizzy nie byli oczywiście szczylami, mieli swoje wiosny na karku i w normalnych okolicznościach, w „zwykłym świecie, który otaczał ich jeszcze naśle lat temu byliby uznawani za „dorosłych”. Dojrzałość, nie równała się jednak z dorosłością, ukończoną szkołą, nawet z gromadką dzieci przy boku. Nie sprowadzała się ani do liczby, ani do dokumentu. Tu - w Ośrodku, te łatki zanikały, w pewniej sposób się zacierały. Nie ważne kiedy przyszedłeś na świat, czy legalnie mogłeś spożywać alkohol. To decyzje ci definiowały, często bolesne i trudne, czasem też niemoralne.
- Ryzyko mi nie straszne, Hayns. - Z kamiennym spokojem wpatrywała się w cel po drugiej stronie pokoju. Skoro nie bała się nawet śmierci, to czy jeszcze istniało coś, co mogło ją przerażać? Czy cokolwiek powstrzymywało ją przed popełnieniem głupiej decyzji, choćby tu i teraz? Przecież prędzej czy później i tak będzie gryzła piach. 
- To zaszczyt, że mogę być twoją inspiracją. - Traktowała ludzkie ciało jako skarbnicę wiedzy. Z czysto biologicznego punktu biologicznego to jedna sprawa, ale sama skóra również niosła ze sobą jakąś opowieść. Blizny, zmarszczki, tatuaże - wszystko to stanowiło jedną wielką opowieść o właścicielu. Nawet jeśli tusz w skórze nie przedstawiał niczego wyniosłego, a blizna na przedramieniu powstała przez zupełnie przyziemny przypadek, nadal stanowiło to część historii. Część drugiej osoby.
Z lekkim zawodem obserwowała, jak papierowy przeciwnik ginie od kuli chłopaka. Być może miała cichą nadzieję, że Dizzy odrobinkę przeceni swoje umiejętności, tym samym dając jej powód do triumfu. Niemiło się rozczarowała. Najwyraźniej w powiedzeniu, że karma to suka istniała odrobina prawdy, bo gdy przyszedł czas na jej strzał, pocisk trafił w ramię nieruchomego przeciwnika. 
- Kurwa - zaklęła pod nosem, przeładowując karabin. Poprawiła nieco chwyt, mając nadzieję, że to właśnie złe podparcie broni kosztowało ją utratę honoru. Możliwe, że zdiagnozowała problem całkiem trafie, ale najwyraźniej nic to nie dało. Wręcz odwrotnie. Kolejny strzał zakończył się spektakularnym fiaskiem. Nie trafiła nawet w przeciwnika. Murphy Dawson spudłowała.
Niedopuszczalne.
- Hej, myślałam, że się lubimy - jęknęła, kierując słowa w stronę karabinu. Błędy nie miały swojego miejsca w słowniku Murphy, szczególnie gdy zostały popełnione właśnie przez nią. Pal licho, czy takie pudło kosztowałoby ją życie, bo uznałaby to za bezsensowny argument. Chodziło głównie o to, że musiała być najlepsza niezależnie od tego co robiła. Nie dla poklasku innych, a dla samej siebie i wielkiego ego, które należało adekwatnie zaspokajać. 
- Zapomnij, że cokolwiek widziałeś - wymierzyła palec w stronę trenera, chcąc podkreślić, że to nie jest prośba. Nie wydawał się co prawda typem, którego w jakikolwiek sposób by to poruszyło, ale cholera go tam wiedziała. Po ludziach z zasady nie można było oczekiwać zbyt wiele. Jeśli postawiło im się sprawę jasno, czarno na białym, to istniała  szansa, że nie popełnią jakiejś głupoty. Jednak w momencie gdy zdawało się na czyjąś umiejętność dedukcji, to można było porzucić wszelką nadzieję.
Powrót do góry Go down
Sponsored content



Sponsored content
Re: Strzelnica   ◈ 


Powrót do góry Go down
 
Strzelnica
Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
PUFF ::  :: ICID :: budynek C-
Skocz do: