Go to topGo to bottom



 
IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 Go down 
AutorLorenzo Santini
Lorenzo Santini
Lorenzo Santini
Medyk
20
Be patient and tough; someday this pain will be useful to you.


Lorenzo Santini 464b37db7dfd975d09911f73eb1c9ec4953d830a




Lorenzo Santini
Lis
Lorenzo Santini   ◈ Pon Gru 14, 2020 9:23 am


Lorenzo Santini
15/02/2020
DATA URODZENIA
Florencja | Włochy
MIEJSCE URODZENIA
II
GRUPA
Medyk
STANOWISKO
Federico Russo
WIZERUNEK




CZY PAMIĘTASZ JAK WYGLĄDAŁO TWOJE ŻYCIE POZA MURAMI ICID?

Zawsze miałem dobrą pamięć... Czy to w szkole czy w sprawach domowych rzadko kiedy mnie zawodziła. Niechętnie się do tego przyznaje, bo czasami specjalnie udawałem, że o czymś zapomniałem. Od tak, z czystego lenistwa nie chcąc tego robić. Niemniej jednak doskonale pamiętam swoje życie poza ośrodkiem i wszystko to co jemu towarzyszyło, a na dobrą sprawę... Nie miałem na co narzekać.  

Mój ojciec był włoskim ambasadorem, a to oczywiście narzucało nam określony styl życia. Początkowo, kiedy jego kariera jeszcze nie była tak szalenie rozwinięta żyło nam się łatwiej. Miał stosunkowo niedaleki przydział, chociażby ze względu na znamienitą znajomość języka francuskiego. Szwajcaria, Luxemburg... Wreszcie sama Francja. Zawsze było niedaleko do Włoch i ukochanej naszych sercach Florencji. Niemniej wraz z biegiem lat siłą rzeczy pozycja mojej rodziny rosła, a wraz z nią rosły wobec niej wymagania. W końcu przyszła depesza. Stefano Santini zostaje Konsulem Generalnym Republiki Włoskiej w Kanadzie. Pamiętam jakie to było niesamowite wyróżnienie i jak bardzo cieszyli się moi rodzice. Mnie... Przyznam szczerze, że od zawsze było wszystko jedno, a zatem cieszyłem się i ja. Specjalnie dla nich.  

Od małego musiałem przywyknąć do znojów ciągłego podróżowania a Kanada i placówka w Ottawie jawiły się po trosze jako... Błogi sen? W końcu moglibyśmy osiąść w jednym miejscu. To zbyt ważna pozycja by mogli ją wymieniać bardzo często, a więc mieliśmy plany na najbliższych kilka lat. Pech chciał, że lądowaliśmy w Kanadzie 01/09/2029 r., a ojciec obejmował urząd równo miesiąc później. To z czym przyszło mu się zmierzyć... Zdecydowanie go przerosło.  


Czy powiesz nam coś o swojej rodzinie?

Stefano Santini – Ojciec i jedyna pracująca osoba w ich rodzinie... Jednocześnie osoba bardzo medialna i ważna. To właśnie dzięki niemu chłopak miał takie wystawne życie. Niesamowicie surowy i obowiązkowy. O niezłomnym charakterze... Wywołujący posłuch samym wzrokiem. Zimny, chłodny, a mimo to... Lorenzo za nim tęskni.  

Laura Guerrieri Santini – Matka i wizytówka całej rodziny. Roztaczała wokół siebie niesamowitą aurę akceptacji i miłości, która chyba na zawsze zapisała się w pamięci chłopaka. Przy całej otoczce luksusów, które potrafiły ich otaczać niesamowicie skromna. Jak większość gorącokrwistych narodów i ona nie raz potrafiła zaskoczyć temperamentem, niemniej na co dzień była szczytem marzeń każdego dziecka. I na zawsze taką pozostanie.


W jaki sposób się zaraziłeś? Czy pamiętasz co się działo później?

Nie do końca wiem kto mógł przywlec do izolowanej Ambasady w centrum Ottawy wirusa. I w żadnym wypadku Lorenzo nie chce tego roztrząsać. Przeżył koszmar. Tych wspomnień nie będzie w stanie zatrzeć już do końca swojego życia, a tak bardzo... Tak pragnie zminimalizować je do wspomnień o pędzie. Dzikim biegu. Ucieczce.  

Potem kilka dni spędziłem na jakimś squacie. Chociaż... Czy to właściwie był opuszczony budynek? Może w papierach figurował na taki, ale... Sam nie wiem co to właściwie było. Szpital polowy? Przytułek stworzony przez dzieci dla dzieci? Ciężko przyrównać to do czegokolwiek. Z resztą skupiałem się wtedy na czym innym... Na ogromnym towarzyszącym mi bólu, a jeszcze na dodatek... tej samej nocy gorączkowałem. I to bardzo.
 


W jaki sposób dostałeś się do ICID?

Cóż więcej mógłbym tutaj powiedzieć, jeśli nie tyle, że mnie złapali. Mogłem się ukrywać miesiąc, dwa... Ale to wszystko.  


Jakie są Twoje mocne i słabe strony?

(+) Vantaggi  
+ Szybko przystosowuję się do nowych sytuacji, jakoś na wyrost nigdy nie miałem z tym problemów.
+ Został mi nadal świetny talent do języków. Obecnie mówię płynnie po Włosku, Francusku i Angielsku. Chciałbym nauczyć się jeszcze z jednego... Może coś ze wschodu?  
+ Świetnie radzę sobie z biologią i chemią. Nic dziwnego, że trafiłem właśnie na tę pozycję. Mój analityczny mózg przydaje się też w badaniach wszelkiej maści i podejmowaniu decyzji.  
+ Zazwyczaj staram się nie pokazywać negatywnych emocji po sobie - wyrobiłem sobie przedziwny nawyk pielęgnowania złych odczuć we własnym wnętrzu.  

(-) Svantaggi
- Uwielbiam panikować... Chociaż generalnie dla większości ze znajomych jestem typem, który podchodzi do wszystkiego z dość chłodną głową emocje uwielbiają brać górę nad moimi myślami. Zdecydowanie mam w sobie włoską krew.  
- Zdecydowanie walory umysłowe przodują nad tymi fizycznymi. Nie jestem w stanie poszczycić się szczególną siłą bądź też wysportowaniem. Lepiej czuję się w laboratorium niż na polu bitwy. Z resztą... Sama fizyczność jest w stanie to odzwierciedlić.  
- Na niektóre tematy po prostu nie lubię rozmawiać i jedno słowo jest w stanie mnie wyprowadzić z równowagi. Robię się wtedy jeszcze bardziej małomówny. Jakby to było możliwe.
- Co prawda nie jestem uzależniony, ale... Chloropromazyna czy Lorazepam lubią ginąć w mojej obecności.


Opisz swój pobyt w ICID

Szybko okazało się, że jesteśmy kategoryzowani podług tego jak właściwie radzimy sobie w różnych środowiskach. Nie było dla mnie wielkim szokiem to, że właściwie radziłem sobie najlepiej na tym samym polu, na którym i do czasów sprzed epidemii dawałem sobie radę świetnie. Szybko zatem trafił mi się przydział w dwójkach, a wraz z nim... Przyswajanie niebotycznych ilości materiału. Potrafiłem ślęczeć nad książkami, wykładami czy jakimikolwiek formami nauki od wczesnego brzasku do późnej nocy jeszcze długo po godzinie policyjnej powtarzając w głowie przyswojony materiał. Szybko okazało się, że pojemność mojego mózgu to... Pojęcie względne. Potrafiłem rozciągać go tak wzdłuż jak i w szerz wchłaniając każdą treść podstawiana mi pod nos.  

Lata mijały... Tak dziwnie szaro i bezbarwnie, że w jego wspomnieniach wśród nagromadzonego w nań materiału całe miesiące potrafiły zlewać się w dni, a on sam nie chciał się sobie przyznawać, że już trochę czasu to spędził. Finalnie trafił do ambulatorium. W sumie tak jak chciał i szybko się okazało, że jego wewnętrzne przekonania i przeświadczenia o tym jak wygląda ta praca nie zawsze pokrywały się z tym co właściwie się działo.  

Niemniej jednak nie zrażał się... Działał i wykonywał wszelkie poświęcone mu zadania z niesamowitą sumiennością i oddaniem. Biały kitel luźnie powiewający na jego sylwetce zdawał się być jego elementem charakterystycznym, przesiąknięty zapachem ambulatorium potrafił chodzić w nim po reszcie ośrodka. Miał też dostęp do medykamentów z pierwszej ręki... Zwłaszcza wtedy, gdy najbardziej ich potrzebował.  

W okolicach osiemnastych urodzin zaczął miewać podejrzane sny. W swej treści tak bolesne, że nie mógł nocami sypiać. Powoli zaczynał wyglądać mizernie, co nie uległo uwadze co poniektórych osób. Z resztą kompletnie nowa szefowa – Judie była pierwszą, która zwróciła na to uwagę, a Lorenzo wiedział, że nie może dopuścić do tego by jego wewnętrzne rozterki jakoś mocno przeszkadzały mu w pracy. Szybko okazało się, że niektórym z pacjentów łatwo przepisać lek, którego właściwie... Nie otrzymują. Coś na stany lekowe, coś na uspokojenie... Świetnie radzili sobie bez tego, a ampułki z lekarstwami trafiały do kieszeni chłopaka. Oczywiście... Nie były to jakieś horrendalne ilości, ale lepiej mu się spało i on sam uważał, że na to zasługiwał.  

Niemniej... Trend wzrostowy wśród pacjentów zdawał się przekładać na samopoczucie chłopaka. Czuł się gorzej z każdym kolejnym miesiącem pracy, bo i zgłoszeń, i zakażeń przybywało. Punktem krytycznym była końcówka września, kiedy on sam nie wiedział, gdzie właściwie powinien włożyć ręce. Z resztą... Wtedy też przyjmował środki codziennie wieczorem, bo problemy z bezsennością nasiliły się do tego stopnia, że nie mógł zamknąć oczu bez makabrycznych wizji.  

Czarny początek... Cóż za osobliwa nazwa. Faktycznie miał w sobie bardzo dużo z mroku i bardzo dużo z początku pytanie jednak co właściwie ze sobą niósł. Doskonale pamięta ten czas. Stwierdzanie zgonów. Ratowanie każdego kogo się tylko działo i ten krzyk... Przerażający, przeszywający na wskroś. To był dzień, po którym nie pojawił się w pracy dnia następnego. Bo sam musiał się poskładać. Wewnętrznie. Po tym przyszedł... Jakiś taki spokój? Może chłód właściwie. Już nigdy więcej nie traktował nikogo tak jak traktował wcześniej. Uśmiechał się jedynie smutno i powoli zaczął stwierdzać, że tęskni za tym co było bardziej niż mogło mu się to wydawać.  

Niemniej pozostał w ambulatorium. Nawet po zmianach, które zaszły. Uważał to za swoją misję - za coś co chce sprawować po swój kres i chociaż wiedział, że za dużo mu nie zostało to powinien żyć pełnią życia. Czy umiał? Zdecydowanie nie, ale planował krok po kroku do tego dążyć.


Czy masz nam coś więcej do powiedzenia?

Reszta jest milczeniem...


Powrót do góry Go down
Blaine Frizzley
Blaine Frizzley
agent
16
Nie zatrzymasz ludzi przed śmiercią... jeśli to ich wybór.


Lorenzo Santini HOt6gMB




https://puff.forumpolish.com/t98-blaine-frizzley-ft-bjorn-winiger#125
Blaine Frizzley
Jenot
Re: Lorenzo Santini   ◈ Pon Gru 14, 2020 3:46 pm


AKCEPTACJA

Na start zdobywasz 60 punktów.

Pamiętaj, by przed rozpoczęciem gry fabularnej założyć informator. Sprawdź najnowsze misje, może znajdziesz tam coś dla siebie. Jeśli natomiast szukasz partnera do gry warto odwiedzić kto zagra?

W razie wszelkich pytań, zapraszamy do kontaktu.

Witamy na PUFF, baw się dobrze i nie daj się Odmieńcom!

So are you gonna die today or make it out alive?


Powrót do góry Go down
 
Lorenzo Santini
Powrót do góry 
Strona 1 z 1
 Similar topics
-
» Lorenzo Santini

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
PUFF ::  :: karty postaci :: zaakceptowane-
Skocz do: