Go to topGo to bottom



 
IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 Go down 
AutorKącik medyków
PUFF
PUFF



PUFF
Admin
Kącik medyków   ◈ Nie Wrz 27, 2020 12:02 pm






Kącik medyków



Powrót do góry Go down
Lorenzo Santini
Lorenzo Santini
Medyk
20
Be patient and tough; someday this pain will be useful to you.


Kącik medyków 464b37db7dfd975d09911f73eb1c9ec4953d830a




Lorenzo Santini
Lis
Re: Kącik medyków   ◈ Pon Gru 14, 2020 7:53 pm


Ostatnio... Było mu jakoś przedziwnie lżej. W żadnym wypadku oczywiście nie oznaczało to, że pracy z dnia na dzień ubywało. Santini był nawet w stanie zaryzykować stwierdzenie, że sporadycznie, w zależności od dnia, było więcej pacjentów niźli zazwyczaj. Nie... To wcale nie chodziło o to. Zdawało mu się, że sypia lepiej, pełniej. Tak jakby jego sen był pełniejszy i zdecydowanie lepiej dawał mu możliwość wypoczynku. Co było... Stosunkowo dziwne. Zazwyczaj przecież by uzyskać to co miał teraz na wyciągnięcie ręki musiał korzystać z różnych substancji, które go otaczały, a których wcale nie powinien stąd zabierać.  
Mieląc w ręku blister z hydroksyzyną wpatrywał się w ekran pełen dokumentacji medycznej, której jeszcze nie uzupełnił, a niestety należało to do jego obowiązków. Nie chciał i nie mógł na razie do tego usiąść. Po pierwsze za bardzo zastanawiał go jego obecny stan. Nie odczuwał wcale spokoju spowodowanego tym co się działo, nie... To zbyt dziwny przeskok. Z drugiej strony stałe odstawienie tych substancji nie jawiło mu się ani jako kompletnie zły, ani kompletnie dobry pomysł. Nie był jedynym, który w taki sposób ściąga sobie kilak zmartwień z głowy. Zapewne tracił trochę w oczach osób, które o tym wiedziały, ale... Każdy w jakiś sposób chciał się rozerwać - a to był jego.  
Bezładnie odrzucił tabletki do szuflady, którą zamknął szybko, ale dość cicho. Bez trzaśnięcia i spokojnie przysunął się bliżej biurka. Samo patrzenie w tamtym kierunku bolało, a co dopiero jakakolwiek praca.  
- Merda... - Warknął do samego siebie powoli chwytając za myszkę.  
Tym bardziej zdawał się być wdzięczny, kiedy po kilku dosłownie sekundach rozległo się pukanie do drzwi, a on niewiele dalej myśląc od razu odparł wyjątkowo jak na siebie miłym i pełnym ciepła głosie zapraszając kogokolwiek kto się tam znajdował do środka. Ktokolwiek to jest zbawia mnie kolejne minuty od tego cholerstwa...
Powrót do góry Go down
Song-yi Park
Song-yi Park
Niańka
20 lat
No, you don't want me in your garden


Kącik medyków Tumblr_p1hdvayIiJ1vzjsmno2_400




https://puff.forumpolish.com/t239-song-yi-park https://puff.forumpolish.com/t240-song-yi-park
Song-yi Park
Lis
Re: Kącik medyków   ◈ Pon Gru 14, 2020 8:19 pm


Song-yi lądowała w kąciku medyków częściej, niżby tego chciała. Z jednej strony dlatego, że jako niańka, była niestety świadkiem wielu mniej groźnych kontuzji u swoich wychowanków, albo proszono ją po prostu, żeby zaprowadzała tu ranne z innych powodów dzieci, ze względu na to, że potrafiła je dość dobrze uspokajać. Z drugiej jednak trafiała tu dość często i z własnej winy. Co tu dużo ukrywać, była raczej wątłą osobą, więc o mniej lub bardziej poważne kontuzje po treningach nie było u niej ciężko. Starała się sama je opatrywać wtedy, kiedy mogła, ale pech chciał by dzisiaj tak boleśnie zraniła swoją kostkę, że ta zaczęła w zatrważającym tempie puchnąć. Może i dałoby się to przeczekać, ale obiecała dzieciom wspólny spacer i nie chciała z niego w ostatniej chwili rezygnować. Miała nadzieję więc, że jakaś bardziej obeznana w medycznych sprawach dwójka podziała swoją magię i poradzi sobie z jej problemem szybciej, albo przynajmniej da jej jakieś rady, na temat tego jak ukryć, że się kuleje.
Gdy do pomieszczenia zaprosił ją znajomy głos, dziewczyna nie mogła się zdecydować, czy ma naprawdę cholernego pecha, czy szczęście. Lorenzo był bowiem jedną z niewielu osób (w jej wieku) z którymi zamieniała czasem parę słów i którą mogła nazwać jej znajomym. Widocznie nie przepadał on za dziećmi, więc Azjatka nie raz towarzyszyła mu przy tym, jak się nimi zajmował, gdy tego potrzebowały, by trochę ułatwić mu pracę. W takich momentach człowiekowi samemu rozwiązuje się trochę język i... no reszta, to już historia. Fakt, że się znają, pomagał jej poczuć się odrobinę mniej niezręcznie, niż gdyby o taką przysługę prosiła jakiegoś nieznajomego medyka. Z drugiej jednak strony, mężczyzna pozna ją teraz od strony "ta niezdara Song-yi, co się potyka o własne nogi, gdy trenuje" i to już trochę raniło jej dumę. Mimo tego przełknęła ślinę i otworzyła dzielnie drzwi, wchodząc (a raczej kulejąc mizernie) do pomieszczenia w której znajdował się medyk.
- Hej. - powiedziała - Zgadnij kto sobie skręcił nogę.
Powrót do góry Go down
Lorenzo Santini
Lorenzo Santini
Medyk
20
Be patient and tough; someday this pain will be useful to you.


Kącik medyków 464b37db7dfd975d09911f73eb1c9ec4953d830a




Lorenzo Santini
Lis
Re: Kącik medyków   ◈ Pon Gru 14, 2020 9:17 pm


Brunet uśmiechnął się delikatnie pod nosem słysząc spokojny głos dziewczyny i dopiero po chwili odwrócił się w jej kierunku automatycznie dość odpychając się od biurka i podjeżdżając bliżej drzwi na obrotowym fotelu. Zmierzył ją od góry do dołu, po czym przekrzywił delikatnie głowę patrząc w kierunku samej dziewczyny, która pół idąc, a pół kuśtykając starała się dotrzeć do jakiegoś miejsca, w którym mogłaby spocząć.  
- Hej, hej... - Odparł mimo wszystko z uśmiechem starając się zadziałać kojąco, przynajmniej na tyle na ile było go stać. Jednocześnie wstał z krzesła i kierując się do głębi pomieszczenia sięgnął po jedno z wolnych krzeseł przysuwając je w kierunku dziewczyny. - No dobrze. Nie powiem, że bym się z tego powodu cieszył... - Parsknął żartobliwie łapiąc się na tym jak beznadziejnie to brzmi. - Mimo wszystko dobrze cię widzieć.  
Lorenzo przebywał już w ośrodku prawie dziesięć lat i przez tak długi staż miał już okazję zapoznać się z większością, żeby nie powiedzieć, że ze wszystkimi podopiecznymi ośrodka. Każdy też wyrobił sobie już mniej lub bardziej o nim jakieś określone zdanie, które... Czy chciał czy nie zazwyczaj sprowadzało się do jasno określonych schematów. Jakkolwiek by to nie zabrzmiało, to chłopak naprawdę zazwyczaj nie grzeszył empatią i mimo tego, że jakkolwiek starał się wczuwać w życie swoich podopiecznych i ich przeżycia, oraz to jak przechodzą określone urazy i jednostki chorobowe, tak potrafił być z niego kawał skurwiela, jeśli tylko nie miał humoru. Nie oszukując nikogo, tego nie miał zazwyczaj.  
Był królem powiewów chłodu i uciętych konwersacji w najbardziej krępującym momencie jaki tylko mógł się obu stronom wyśnić, a jednocześnie podczas niektórych ze sprzeczek słownych potrafił się gotować w środku nie mogąc się zdystansować do określonego stanowiska. Tym samym wiele osób widząc go w drzwiach ambulatorium pluło sobie w brodę, że to akurat na niego trafili. Mimo wszystko czego by nie opowiadać o chłopaku to... Lubił swoją pracę. Na pokręcony sposób ja lubił.  
- Dobrze. Już sprawdzam co mi powie twój chip... - Powiedział w kierunku Song-yi w momencie, w którym jego biały kitel opadł wraz z jego ciałem na krzesło. On sam po chwili przysunął się do komputera i swobodnie otworzył program skanujący ciało dziewczyny. Po kilku sekundach miał już wszystkie informacje. - Ktoś tu ma szczęście... - Dodał wymuszając na swojej twarzy lekki uśmiech. On niespecjalnie miał humor, ale... Nie chciał powodować zbyt wielkiego stresu u dziewczyny swoim widzimisię.  
Powrót do góry Go down
Song-yi Park
Song-yi Park
Niańka
20 lat
No, you don't want me in your garden


Kącik medyków Tumblr_p1hdvayIiJ1vzjsmno2_400




https://puff.forumpolish.com/t239-song-yi-park https://puff.forumpolish.com/t240-song-yi-park
Song-yi Park
Lis
Re: Kącik medyków   ◈ Pon Gru 14, 2020 9:57 pm


Song-yi głośno odetchnęła z ulgą, gdy wreszcie usiadła na jednym z krzeseł w pomieszczeniu. Musiała przyznać, że nawet jeśli jej uraz nie był jakiś bardzo dotkliwy, to kuśtykanie samemu z nim aż od sali treningowej nie było najprzyjemniejszym doświadczeniem. Takie są jednak wady unikania innych ludzi.
- Dzięki. - powiedziała szczerze do Lorenzo, który uprzejmie podał jej jedno z krzeseł. Może jakaś tam etykieta wymagałaby od niej dodać: "Nie trzeba było", ale: miała głęboko gdzieś jakieś głupie etykiety, no i dodatkowo kostka tak ją piekła, że w tym momencie uważała raczej, że "Trzeba było, och bardzo trzeba było.". - Jakbyś się cieszył, to bym się martwiła, że jesteś pracoholikiem. - stwierdziła, również żartobliwie, ale być może ciężko było to stwierdzić, bo kąciki ust ani trochę nie drgnęły jej do góry. Już taka była - królowa kamiennej miny. - A to, że uważasz, że dobrze mnie widzieć już i tak sprawia, że zaczynam się o ciebie martwić. - dodała i tu już nie mogła powstrzymać krzywego uśmiechu, który pojawił się na jej twarzy. Słyszenie od kogoś nie w wieku dziecięcym miłych słów - nawet zrodzonych z czystej uprzejmości - było dla niej tak abstrakcyjne, że aż cholernie zabawne.
Azjatka cierpliwie czekała, aż medyk wykona wszystkie odpowiednie procedury i osądzi, jak źle z nią jest. Praca z dziećmi wyuczyła jej takiego stoickiego spokoju, że chyba nawet się przy tym nie wierciła. Było jednak warto wytrwać to skanowanie, bo słowa chłopaka znacznie poprawiły jej humor.
- Jakbym miała szczęście, to bym sobie w ogóle nic nie zrobiła. - mimo to odparła, wzdychając. Bo to nie była by Song-yi bez marudzenia, nawet jeśli tak szczerze to podchodziła do życia z ogromną dozą obojętności i znieczulicy. - Ale to dobrze. Wiesz, mam już plany. - dodała, ledwo powstrzymując się od parsknięcia śmiechem. Jej słowa brzmiały bowiem, jakby faktycznie robiła coś naprawdę ważnego albo ciekawego, a nie chciała się przespacerować ze swoimi wychowankami. Znaczy, jasne, spacer z dzieciakami też był ciekawy i całkiem fajny, ale nadal trwał niedługo, a czas po pracy Song-yi zamierzała spędzić tak jak zwykle - czyli leżąc na łóżku, czytając jakąś książkę i pławić się w swojej samotności.
Powrót do góry Go down
Lorenzo Santini
Lorenzo Santini
Medyk
20
Be patient and tough; someday this pain will be useful to you.


Kącik medyków 464b37db7dfd975d09911f73eb1c9ec4953d830a




Lorenzo Santini
Lis
Re: Kącik medyków   ◈ Wto Gru 15, 2020 5:10 pm


Och... Chłopak w żadnym wypadku nie wymagał od dziewczyny etykiety. Wymagał jej od siebie, bowiem już nie raz i nie dwa zwrócono mu uwagę na to, że jest dość nieczuły względem swoich pacjentów. I o tyle naprawdę w większości przypadków miał to w serdecznym poważaniu, tak... Wyjątkowo od Song nie chciałby usłyszeć właśnie tego. Za dużo dziewczyna pomagała mu z uroczymi potworkami, których on nie znosił by ten mógł w jakikolwiek sposób potraktować ją niewdzięcznie.  
- W żadnym wypadku. Akurat... - Zaśmiał się pod nosem. - Robiłem właśnie wszystko by pracy nie wykonywać.  
Ten jeden raz pozwolił sobie na swobodę w kontakcie z kimś, z kim jak do tej pory łączyły go jedynie stosunki służbowe. Może to był już właśnie ten moment, w którym granica obowiązków zacierała się z przyjemnością. W jego przypadku było to akurat bardzo możliwe... Nie raz i nie dwa wydawał się nad wyraz spokojnym i odprężonym podczas zszywania ran, kiedy w dzień wolny szedł całkowicie nabuzowany korytarzem. On swój spokój i swoją nirwanę osiągał dopiero we własnym królestwie. Z drugiej strony znał się już trochę z Koreanką i może jakieś takie delikatne zacieranie granicy służyło mu. Tak jak ona był już w ośrodku jakiś czas, dodatkowo... Obydwoje pozostawali dwójkami. Mieli tematy do rozmów i nawet jeśli zakrawały o ich obowiązki to... Czy tutaj cokolwiek jest w stanie w jakimś stopniu nie zakrawać o instytut?
- Wiesz... Mimo tego, że pracuję z ludźmi i na ludziach, to rozmawiam z nimi dość mało. - Odparł zakładając rękawiczkę na dłoń. - Ale tego akurat można było się po mnie spodziewać... - Skomentował dodatkowo ironicznie pod nosem, ale na tyle głośno by nie uszło to uwadze dziewczyny.  
Z hologramu wydobył się skan kostki dziewczyny, a kolorem czerwonym zobrazowano uszkodzenie ciała. Chłopak przekręcił obraz wydobywający się z urządzenia i przybliżył go by móc mu się uważniej przyjrzeć.  
- Nic poważnego. Na całe szczęście. Zimny kompres dziś i jutro i powinno być wszystko w porządku. - Rzucił bezwiednie, a z wolnej szafki wyciągnął jakiś medykament, który szybko i energicznie potrząsnął. - Dzieciaki czekają? - Zagaił dodatkowo przyglądając się jeszcze raz hologramowi. - Naprawdę... Ile masz teraz tych potworków pod opieką?  
Powrót do góry Go down
Song-yi Park
Song-yi Park
Niańka
20 lat
No, you don't want me in your garden


Kącik medyków Tumblr_p1hdvayIiJ1vzjsmno2_400




https://puff.forumpolish.com/t239-song-yi-park https://puff.forumpolish.com/t240-song-yi-park
Song-yi Park
Lis
Re: Kącik medyków   ◈ Wto Gru 15, 2020 8:08 pm


- To dobrze, że jednak nie mam się o co bać. - stwierdziła żartobliwie Azjatka, usiadając wygodniej w krześle. Skoro miała spędzić tu jeszcze trochę czasu, to przynajmniej chciała czuć się jak najbardziej komfortowo. - Albo, w sumie, mam, jeśli wszyscy nasi medycy tak podchodzą do swojej roboty. - dodała po chwili namysłu, kręcąc głową z dezaprobatą. Oczywiście, nie mówiła tego serio - wiedziała, że gdy sytuacja tego wymagała, Lorenzo naprawdę potrafił się spiąć i sumiennie wykonać zlecone mu zadanie. W końcu parę razy przy tym była...
- I komu ty to mówisz... Wiesz, że ja rozmawiam niemalże tylko z ludźmi co najmniej dwa razy młodszymi ode mnie. - stwierdziła z rozbawieniem. Może dla innych było to smutne i żałosne, ale Song-yi jakoś specjalnie się tego nie wstydziła. I nie tylko dlatego, że po prostu lubiła dzieci, ale też przez to, że... no, nie przepadała za osobami w jej wieku. Byli zbyt zgorzkniali, okrutni i pesymistyczni - innymi słowy przypominali jej o wszystkim tym, czego w sobie nienawidziła.
W sumie, to dziwne, że rozmowa z medykiem jej nie przeszkadzała... Może darzyła go jakąś dozą sympatii po prostu dlatego, że tak często dbał o jej wychowanków (nawet jeśli z tego powodu się nie cieszył)? Może po prostu (mimo tego jak bardzo temu zaprzeczała) po prostu potrzebowała czasem kontaktu z kimś starszym, z kim może pogadać na znacznie poważniejsze tematy? Któż to wie, bo na pewno nie ona sama.
- To ciekawe. Bo ze mną rozmawiasz całkiem sporo. - odparła na ciszej powiedzianą uwagę chłopaka. "Och, czyli ktoś tutaj jest nie w sosie." pomyślała przy tym "Tykasz to, czy nie, Song. Lepiej nie tykaj-" - Wiesz, nie jesteś taki zły. Mi tam nie przeszkadzają nasze pogawędki. - stwierdziła zanim zdążyła ugryźć się w język. "Wow, Song, tu ja, zdrowy rozsądek. Dzięki, że się mnie posłuchałaś" dodała w myślach, mentalnie przewracając oczami.
Dziewczyna z zaciekawieniem przyglądała się swojemu skanowi. Coś tam z niego rozumiała - w końcu była dwójką - ale mimo tego grzecznie czekała na ekspercką opinię chłopaka. Gdy potwierdził swoje domysły na temat tego, że nic takiego jej nie jest, odetchnęła z ulgą.
- Cudownie. Może faktycznie mam szczęście. - stwierdziła - I ej, ej, ej, to żadne potworki, tylko aniołki... No, może czasem diabełki. - podrapała się w zamyśleniu po brodzie - A tak naprawdę nie jest ich za dużo, więc łatwo mi się nimi zajmować, nawet w pojedynkę. Większość sierocińców ma tak szczupły personel opiekuńczy, jak ICID, a jednak więcej wychowanków. Znaczy... miała. - stwierdziła, trochę ponuro. Wspomnienia o jej dawnym życiu, przed tym głupim ośrodkiem, zawsze wprawiały ją w melancholię.
Powrót do góry Go down
Lorenzo Santini
Lorenzo Santini
Medyk
20
Be patient and tough; someday this pain will be useful to you.


Kącik medyków 464b37db7dfd975d09911f73eb1c9ec4953d830a




Lorenzo Santini
Lis
Re: Kącik medyków   ◈ Wto Gru 15, 2020 11:53 pm


Na dobrą sprawę było wiele powodów prokrastynacji chłopaka. Zaczynając od tego, że najzwyczajniej w świecie nienawidził uzupełniać dokumentów, przez to, że praktycznie nic się dziś nie działo, a więc dął samemu sobie przyzwolenie na pewną opieszałość, by rozciągnąć swoje obowiązki jakoś w czasie, a kończąc na tym, że... najzwyczajniej w świecie mógł. Zazwyczaj traktował wszystkie swoje obowiązki wręcz z niebywałym namaszczeniem i jakimś takim przedziwnym dopieszczeniem, że był święcie przekonany, że ten jeden dzień zostanie mu wybaczony. O ile ktokolwiek zauważy.
W obecnej sytuacji cisnął mu się żart na ustach, ale... Stłamsił go w sobie. Zdecydowanie należał do fanów czarnego humoru i taki też dowcip planował teraz rzucić. W żadnym wypadku nie chciał ich konwersacji sprowadzić do poziomu niemego wykonywania czynności, a nie będąc skromnym musiał sobie przyznać niesamowitą zdolność do nagłego rujnowania nastroju.
- Ja naprawdę ci współczuję. - Powiedział z całkowitym przejęciem widocznym na twarzy. - Doprawdy... Nienawidzę dzieci. I oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że sam nim jestem, ale... Boże. Nie. - Wzdrygnął się na samą myśl jednocześnie odgrywając to dość prześmiewczo i wręcz teatralnie. - Wyobrażasz sobie mnie na pediatrii? - Uśmiechnął się parskając jednocześnie, jakby nie dowierzając własnym słowom.
I faktycznie... Wizja jego pracującego z dziećmi wydawała się niemoralnie abstrakcyjna. Na szczęście była to tylko wolna myśl.
Na dobrą sprawę, gdyby kiedykolwiek mógł usłyszeć myśl dziewczyny to... Lorenzo nigdy nie był w sosie, a nawet jeśli zdarzały mu się przebłyski pozytywnego humoru czy dobrych dni to starał się nie pokazywać tego po sobie. Dążył do tego by postronni mu ludzie wiedzieli o nim jak najmniej, bo... Wtedy się nikt nie przywiązuje i ciężej jest kogokolwiek zranić? A Santini nienawidził się przywiązywać, bo wiedział jak łatwo się wszystko traci...
- Na razie. - Odparł dość neutralnie. - Nie przeszkadzają na razie. - Podkreślił całą wypowiedź podciągając z jej kostki nogawkę spodni. Jednocześnie starał się jakkolwiekby kostka nie była przysłonięta odsłonić ją. Poinstruował kilkoma gestami w międzyczasie by Song, ściągnęła but. - Wiesz... Mnie tam cisza nie przeszkadza. - Wzruszył ramionami. - A wiem też, że raczej nie pałam zbytnimi pokładami empatii. - Dorzucił podkreślając całość wypowiedzi dość cynicznym uśmieszkiem, który nagle pojawił się na jego twarzy.
Nie można było pluć sobie w brodę za każdy możliwy powód do wspomnień o czasach sprzed instytutu. Na dobrą sprawę każda rozmowa prędzej czy później kończyła się na wspomnieniu, czy chociaż pojedynczej myśli, która prowadziła nas do rozważań i porównań. Na twarzy chłopaka zapanował momentalnie chłód. Nie spodziewał się, że to akurat to pytanie będzie tym, które momentalnie zepsuje nastrój i humor.
- Czego by o nas nie powiedzieć to... mamy całkiem niezłą moc przerobową. Czy to jako lekarze, czy chociażby opiekunowie i wychowawcy. - Powiedział po chwili ciszy, która wdarła się do ich konwersacji. Wiedział, że ta delikatna zmiana tematu pozwoli trochę ulżyć pracującym na najwyższych obrotach mózgom, które zapewne wyciągały teraz do dwójki znajdujących się w tym pomieszczeniu głów najgłębsze wspomnienia sprzed czasów Instytutu.
Chłopak obejrzał kostkę dokoła sprawdzając, gdzie jest najlepszy punkt na zaaplikowanie chłodzącego medykamentu i po ponownym energicznym wstrząśnięciu zaaplikował go na miejsce odniesionych przez Koreankę obrażeń. - Lepiej? - Zagaił delikatnie unosząc prawy kącik ust.
Powrót do góry Go down
Sponsored content



Sponsored content
Re: Kącik medyków   ◈ 


Powrót do góry Go down
 
Kącik medyków
Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
PUFF ::  :: ICID :: budynek A :: część szpitalno-laboratoryjna-
Skocz do: