20.02.2040 - ICID

Kolejny z serii dni, które wyglądały mniej więcej tak samo i przez to zlewały się w jeden wielki dzień, który trwał latami. Z drugiej strony rutyna i nuda oznaczała bezpieczeństwo, to właśnie powtarzała sobie Nikky starając jednocześnie znaleźć inne ujście dla swojej rządzy przygody, zazwyczaj jednak po prostu ją tłumiąc zajmując się czymś innym. Takie właśnie przemyślenia miała podczas ostatniego spaceru wzdłuż murów obronnych strzegących ludzi wewnątrz przed Odmieńcami. Nic, wszystko było w porządku. Koniec jej zmiany można było zejść. Dziś jej zmiana przypadała na dzień, znaczy to, że miała cały wieczór przed sobą.
Od czego więc zaczęła? Od przejścia się po ośrodku, w końcu była też jednym z żandarmów Juliette. Ale dziś chyba coś dodali do wody, bo jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, w ośrodku ICID wszyscy zachowywali się spokojnie. Wzruszyła ramionami sama do siebie. Trochę szkoda, zawsze ciekawiej jak coś się działo. Jeszcze ciekawiej jak można było 'sprzedać' przymknięcie oka za jakąś przysługę. Oczywiście nie oferowała wszystkim tej opcji, to byłoby głupie. Jedynie tym, których lubiła, albo tym którzy faktycznie mogli zaoferować coś ciekawego. Zawsze istniała też opcji przygody łóżkowej, jednak też nie dla wszystkich. Trzeba przyznać, że łóżkowe przygody to jeden z lepszych sposobów na przełamanie wszechobecnej rutyny panującej w ośrodku.
Na ten wieczór jednak plan był inny. Po pierwsze trening, Nikky często trenowała sama, znajdując pewną radość w rozwijaniu umiejętności, w której była dobra, lepsza niż większość mieszkańców ośrodka, równa jego mniejszej części. Treningi siłowe i walki wręcz to było to co lubiła najbardziej. Dziś skupiła się na walce wręcz, ale najpierw rozgrzewka w postaci brzuszków i pompek. Już dawno przestała liczyć ile ich robi. A potem serie kopnięć i ciosów rękami w oprzyrządowanie zapewne odpowiednio przygotowane by znosić ciosy z dużo większą siłą. Ćwiczyła też ucisk swoich dłoni, zawsze uważała, że zgniecenie głowy jakiegoś odmieńca to naprawdę super sprawa. No i po treningu oczywiście prysznic. Tak jak większość ludzi uwielbiała ten moment, to uczucie spływającej wody. Nieco dłuższy, ponieważ była strażnikiem, nikt nie czepiał się za bardzo, tych kilku dodatkowych minut. Albo może mieli więcej wody niż Nikky przypuszczała, że mają.
Zaraz po treningu, udała się do swojej kwetery gdzie przebrała się w luźniejsze ciuchy, swój standardowy top, ukazujący jej tatuaż pod szyją i jeansową koszulę z podwiniętymi rękawami, oczywiście również tak by ukazywały część jej tatuaży na rękach, z których była dumna, bo były raczej dobrze wykonane. Jej samej nikt dziś nie prosił o wykonanie tatuażu, miała więc wolny wieczór. Zdjęła buty, wyciągnęła butelkę alkoholu po czym położyła się na łóżku i pociągnęła kilka łyków. Tak od razu lepiej. Po chwili poczuła jednak przemożną chęć wyjścia i spokojnego przespacerowania się korytarzami, co jej się rzadko zdarza, zazwyczaj jak już pije to siedzi w pokoju. Posłuchała jednak wewnętrznego głosu, odłożyła butelkę i zaczęła przechadzać się korytarzami w sumie bez celu. Spacer ten zaprowadził ją do pokoju gdzie mieszkała Pandora Crane. Przez myśl wtedy przeszło Nikky, że dziewczyna ma tak samo na nazwisko jak jeden z komiksowych wrogów Batmana, Scarecrow. Jeszcze w Brazylii miała całą sterte tych komiksów. Teraz wydaje się to jakby tysiąc lat temu. Przegoniła te myśli i w sumie nie wiedząc dlaczego zajrzała do pokoju Pandory. Jej oczom zapewne ukazała się dosyć niezwykły widok.
-Cześć. Co robisz? Nikky wydawała się zaciekawiona. I nie oceniała innych, każdy ma swoje sposoby na spędzanie wolnego czasu!