Go to topGo to bottom



 
IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 Go down 
AutorKuchnia
PUFF
PUFF



PUFF
Admin
Kuchnia   ◈ Nie Wrz 27, 2020 4:39 pm






Kuchnia


Powrót do góry Go down
Grace Tremblay
Grace Tremblay
Rekrut
22
black hole in his eyes


Kuchnia 04724af55e0d9a28a684931737d3138d




https://puff.forumpolish.com/t224-grace-tremblay-ft-kaya-scodelario https://puff.forumpolish.com/t225-grace-tremblay-id
Grace Tremblay
Zając
Re: Kuchnia   ◈ Pon Gru 07, 2020 3:00 pm


Święta. Na przestrzeni ostatnich lat zdążyła zapomnieć o jedzeniu ciepłych posiłków, grzaniu się przy domowym kominku, śpiewanych z uśmiechem kolędach, ubieraniu choinki, odpakowywaniu prezentów. Nazywa się ten czas magicznym, bo wiąże się z tym kilka bajek o wymyślonym Mikołaju, elfach i reniferach. Oni nie istnieją, ale magia związana z tym okresem jak najbardziej. Magią jest ile dobra potrafimy uczynić w tak krótkim czasie dla siebie nawzajem. W takim miejscu jak ICID, widząc możliwości, Grace zapragnęła zaangażować się.
W ośrodku była dopiero od niespełna dwóch tygodni. W tym czasie pełniła funkcję osoby do wszystkiego i niczego; od zamiatania podłóg, przez prowadzenie rozgrzewek na ćwiczeniach, po karmienie koni. Biegała między budynkami i wszędzie do czegoś były przydatne jej ręce. Było jednak miejsce, od którego trzymała się na dystans, mimo że interesowało ją najbardziej. Budynek B; ten w którym najwięcej czasu spędzali najmłodsi.
Grace ze skrzyżowanymi rękami na piersi przechodziła dystans ze stajni do budynków. Przystanęła w miejscu, gdy zobaczyła opiekunkę z najmłodszymi pociechami ICID. Wyszli na śnieg, pobawić się. Grace od razu zauważyła Scarlett, swoją córeczkę. Była najmniejsza, najbardziej bezbronna, najbardziej nieświadoma tego w jakim świecie przyszło jej żyć. Przez cały ten czas dwudziestotrzyletnia kobieta nie zbliżyła się na tyle, by dziewczynka ją rozpoznała. Dlaczego? Choć ICID tworzył przyjazną atmosferę, ludzie umierali, świat na zewnątrz przestaje istnieć. Zrobią wszystko, aby go ratować. Tutaj niby działamy wszyscy razem, ale tak naprawdę każdy z osobna myśli tylko o własnym przetrwaniu. Jak zareagują Ci z laboratorium, którzy dowiedzą się, że mają na obiekt do badań matkę i dziecko z różnych sektorów? Staną się królikami doświadczalnymi, niczym więcej. Dlatego nikt nie wiedział i nie mógł wiedzieć. Odkąd Scarlett została rozdzielona z Grace minęły prawie dwa miesiące. Na pewno ją rozpozna. A jak wytłumaczyć czteroletniemu dziecku, że musi coś ukrywać, kłamać? Dlatego unikała jej, dla jej własnego bezpieczeństwa, choć pękało jej przy tym serce. Czy zamierzała żyć tak cały czas? Nie. Wciąż powtarzała sobie w głowie, że ich pobyt tu jest chwilowy i to dawało jej siłę na następne dni. Gdy tylko nadarzy się okazja, zabierze ją stąd i będą żyć razem jak dotychczas. Tylko do tego długa droga. Odkąd Grace przybyła do ośrodka, ani razu nie wypuszczono jej jeszcze poza mur.
Mimo, że dzielił je ten dystans, cieszyła się, że widzi Scarlett zatapiającą dłonie ubrane w rękawiczki w górę śniegu i rozrzuca go dookoła, szczerząc się przy tym swoimi małymi perlistymi ząbkami. Wyglądała na szczęśliwą; to pokrzepiający widok.
Święta to magiczny czas. Tremblay nie mogła z nią być, ale zawsze mogła coś dla niej zrobić. Grace ruszyła z miejsca, dokończyć jak najszybciej swoje obowiązki. Właśnie doszły jej nowe plany na wieczór.

. . .

Po kolacji, gdy stołówka opustoszała, a kuchnie uprzątnięto, weszła do niej Grace Tremblay. Wcześniej miała okazję pomagać przy gotowaniu, więc wiedziała mniej więcej gdzie co znajdzie. Zaczęła szperać po szafkach i wyciągać na blat produkty, które mogą jej się przydać. Będąc dzieckiem, zawsze nieopodal choinki zostawiała dla Mikołaja wcześniej upieczone z mamą ciasteczka i szklankę mleka. Chciała upiec takie dla dzieci, aby tradycja trwała. Lecz im dłużej szukała składników, tym większa rezygnacja się w nią wdzierała gdy docierało do niej, że brakuje podstaw. Chciała zrobić coś dobrego, wychodziło jak zawsze. Trzasnęła szafką, przykucnęła na ziemi i splotła dłonie, chowając w nich twarz.
- Nie odzyskam jej, nie dam rady... - mruczała pod nosem sama do siebie, zanosząc się płaczem.
Powrót do góry Go down
Blaine Frizzley
Blaine Frizzley
agent
16
Nie zatrzymasz ludzi przed śmiercią... jeśli to ich wybór.


Kuchnia HOt6gMB




https://puff.forumpolish.com/t98-blaine-frizzley-ft-bjorn-winiger#125
Blaine Frizzley
Jenot
Re: Kuchnia   ◈ Sro Gru 09, 2020 1:07 am


Nieczęsto powracał myślami do swoich wspomnień, dziurawych jak ser obrazów. Niepamięć zawsze go dołowała – czuł się beznadziejnie bezsilny, kiedy uświadamiał sobie, że nie jest wstanie przywołać w swoim umyśle obrazów z przeszłości. Wszystko widział przez mgłę – osoby, które niegdyś poznał w wizjach przyjmowały postacie niekształtnych cieni, a miejsca które odwiedził rozmywały się. Nie pamiętał i nie potrafił sobie przypomnieć.
  Mimo wszystko w jego głowie utknęło kilka klarownych wspomnień – jednym z nich był smak i zapach maślanych ciastek. Zawsze, gdy zbliżała się zima, a niektórych ogarniał świąteczny szał, Blaine przypominał sobie o tych cholernych ciastkach, które były elementem przeszłości, który tak silnie utkwił w jego pamięci. I choć zawsze prowadził sam ze sobą wewnętrzną bitwę – bo nie chciał rozkopywać rozdziałów swojego życia, które uważał za zamknięte – to zawsze ją przegrywał i jakimś cudem podczas świątecznych przygotowań zawsze trafiał do kuchni, nawet jeśli kucharzem był naprawdę martwym. Tak naprawdę liczyła się dla niego głównie tradycja, która przy okazji była jednym z nielicznych wspomnień przeszłości, które w sobie nosił. Z jednej strony sprawiało mu to ból – doskonale wiedział, że dawne czasy nie wrócą, że nigdy nie zobaczy swoich rodziców (których już też tak dobrze nie pamiętał). Z drugiej strony gdzieś wewnętrznie cieszył się, że może się na coś przydać, że może zająć czymś głowę w momencie, kiedy była pochłonięta myślami bardziej niż kiedykolwiek.
  Nie wyglądał na zadowolonego – ktoś, kto by na niego spojrzał opisałby go raczej jako niewyspanego i zmęczonego życiem nastolatka. Wory pod oczami, zaciśnięte z poziomą kreskę usta i obojętny wyraz twarzy na pewno nie zachęcały do rozmowy. Przydługie włosy częściowo zasłaniały jego twarz – nawet niechętnie odgarniał je na bok, jakby wręcz pozwalał im zakrywać swoją posępną mordę.
  Musiał się zamyślić, bo przekraczając próg kuchni nie zauważył, że ktoś był już w środku. Spodziewał się tu raczej pustek (nie tylko na półkach, ale też ogólnie). Doskonale wiedział, że zapasy, które mieli w ośrodku były... delikatnie mówiąc dość szczupłe. Ale przywykł już do wciąż malejących porcji. Zdawał sobie sprawę z tego, że narzekanie nic nie da, a nie lubił marnować energii na robienie rzeczy totalnie bezsensownych.
  „Nie odzyskam jej, nie dam rady...”
  Z marazmu wyrwał go czyjś głos. Od razu oprzytomniał, zupełnie jakby na jego drodze pojawiło się jakieś zagrożenie, któremu był gotów stawić czoła. Szybko jednak wypatrzył ciemnowłosą dziewczynę, której prawdopodobnie nie znał. Może po prostu nigdy nie rzuciła mu się w oczy? Nie był nawet pewny czy zna w ośrodku wszystkich. Na niektórych na pewno nie zwracał uwagi. Często też sam chodził bocznymi ścieżkami – byleby nie skupiać na sobie spojrzeń innych, byleby pozostać w ukryciu, w bezpiecznej odległości od innych.
  – Co jest..? – wypalił, gdy tylko uważniej się jej przyjrzał. Głos miał nieprzyjemny, odrobinę jak papier ścierny szorujący o drewno. Musiała minąć chwila zanim zdał sobie sprawę, że mógł popełnić błąd, na który nie powinien sobie pozwolić. Od razu odchrząknął, zbliżając się do nieznajomej. – Co się stało? – powiedział, tym razem nie chcąc brzmieć jak rozkapryszony gówniarz.
Powrót do góry Go down
Grace Tremblay
Grace Tremblay
Rekrut
22
black hole in his eyes


Kuchnia 04724af55e0d9a28a684931737d3138d




https://puff.forumpolish.com/t224-grace-tremblay-ft-kaya-scodelario https://puff.forumpolish.com/t225-grace-tremblay-id
Grace Tremblay
Zając
Re: Kuchnia   ◈ Czw Gru 10, 2020 9:35 pm


Przejęta własnym stanem odcięła się od zewnętrznych bodźców, przez co nie usłyszała zbliżającego się nieznajomego. Dopiero po chwili dotarł do niej jego głos. Podskoczyła wystraszona i uniosła łeb, przeszywając chłopaka zaczerwienionymi oczami.
Grace pamiętała jak wyglądał świat przed apokalipsą, lecz mimo tego - po spędzeniu dziesięciu lat na zewnątrz ciężko było jej się odnaleźć na powrót w miejscu, gdzie dba się o wspólne dobro. Obezwładniała ją kompletna frustracja związana z faktem, że nie może w pełni decydować o sobie, jest skazana na nałożony przez ICID system. Nie wiedziała jeszcze na ile może sobie tutaj pozwolić, badała teren i choć istniały zasady, odnosiła wrażenie jakby każdy nie do końca wiedział co tu robi. Czuła się jak w potrzasku, z którego chciała uciec i o ile to nie byłoby takie trudne - nie mogła tego zrobić w pojedynkę. Nie mogła zostawić córki. Z drugiej strony widząc ją uśmiechniętą na placu pośród innych młodych osobników, uporczywie trapiły ją myśli o tym, czy przypadkiem tutaj nie jest jej lepiej. Grace sama nie pamięta, kiedy ostatni raz wyspała się tak dobrze, jak w przydzielonym jej niespełna dwa tygodnie temu łóżku ośrodka. Pierwszy raz od dawna, emocje wzięły nad nią górę, a dziewczyna chcąc nie chcąc sobie na to pozwoliła - ale nie spodziewała się świadków.
- Ja... - zmieszała się, próbując jednocześnie przypomnieć sobie jakie słowa przed chwilą usłyszał nieznajomy. Bez tego nie mogła skłamać. - Rodzinna tradycja. Ciasteczka. Przyszłam upiec. - wytarła oczy w rękaw i podniosła się z ziemi, pociągając nosem. Chciała doprowadzić się do ładu, aby chłopak nie zwrócił jej uwagi na stan sprzed chwili. Ruchem dłoni wskazała na blat, gdzie zrzuciła produkty, które udało jej się znaleźć; mąka, masło, cukier puder i kakao. - Nie sądziłam, że o tej godzinie jeszcze tutaj ktoś przychodzi. - odezwała się trochę pewniej, zwracając w najgrzeczniejszy możliwy sposób uwagę na fakt, że jego obecność nie była mile widziana.
Grace podeszła do piekarnika, otworzyła go i zajrzała do środka chcąc sprawdzić jego stan i upewnić się, że potrafi go w ogóle obsługiwać. Gdy odwróciła się z powrotem jej wzrok zawiesił się na produktach.
- Gdybym była tu sama, nie musiałabym martwić się o posiłki przez następne miesiące, jak nie lata. A w sytuacji w której aktualnie się znaleźliśmy, niedługo będziemy głodować. Mniej pożywności, mniej siły. Mniej siły, mniejsza skuteczność w walce. Słabi przegramy. - odetchnęła głośno - Żyjecie tu od lat. Jakim cudem zaniedbaliście tak istotny aspekt, jak żywność?
Uniosła ręce do góry, złapała dłonią gumkę z nadgarstka i spięła swoje włosy w wysoki kok. Czekając na odpowiedź, wzięła dużą plastikową miskę i podeszła do blatu. Zaczęła wsypywać do niej mąkę. Nie miała wszystkich składników i tak naprawdę nie wiedziała co z tego wyjdzie, ale.. Jakkolwiek będą wyglądać, będą jadalne; a to członków ICID z pewnością ucieszy wystarczająco.
- Masz chęci pomóc? - spytała niepewnie. Nigdy nie robiła ciastek sama, na pewno nie tych świątecznych.
Powrót do góry Go down
Blaine Frizzley
Blaine Frizzley
agent
16
Nie zatrzymasz ludzi przed śmiercią... jeśli to ich wybór.


Kuchnia HOt6gMB




https://puff.forumpolish.com/t98-blaine-frizzley-ft-bjorn-winiger#125
Blaine Frizzley
Jenot
Re: Kuchnia   ◈ Pon Gru 14, 2020 6:05 pm


Nie spodziewał się, że będzie miał do czynienia z kimś tak... bojaźliwym. Chociaż możliwe, że po prostu nie był przyzwyczajony do rozmów z takimi ludźmi. W ICID trafiał głównie na osoby z mocnymi charakterami – przy niej nie do końca wiedział jak się zachować, niby pewny, że każdy, ten mniej przemyślany ruch może rozbić delikatną skorupę, którą była otulona. A często zdarzało mu się najpierw mówić, a później myśleć, dlatego teraz próbował pilnować się bardziej. Może to ta świąteczna atmosfera sprawiała, że zachciało mu się starać?
  Niełatwo było mu zrozumieć zachowanie dziewczyny – sam był raczej nieco obojętnym na otoczenie dzieciakiem, który po prostu chciał żyć. Jednocześnie pogodził się z tym, że pewnego dnia nadejdzie koniec – wirus prędzej czy później dopadał każdego. I niektórzy mogli się dziwić, że szesnastolatek tak szybko to pojął, tak szybko przyjął do wiadomości, że w przypadku zarażonych śmierć jest nieunikniona. I tak sobie żył, wyczekując nieuniknionego, pozbawiony nadziei, że kiedykolwiek znajdzie się lekarstwo.
  — Moja też — powiedział zaraz po niej, gdy wspomniała o tradycji pieczenia ciastek. Nigdy nie sądził, że tak błahe wspomnienie będzie tym jedynym, kluczowym, które uchowa w swojej głowie. Ludzki umysł potrafił zaskakiwać – nawet swojego właściciela.
  „Nie sądziłam, że o tej godzinie jeszcze tutaj ktoś przychodzi.”
  Spojrzał na nią, siląc się na uśmiech – kąciki ust wygiął nienaturalnie, jakby ten rodzaj mimiki już dawno nie gościł na jego twarzy.
  — Przepraszam? — Od razu na nią spojrzał, żeby przypadkiem się nie przejęła i wychwyciła ten żart. Posłał jej też uśmiech – tym razem śmielszy, naturalniejszy, ale wciąż oszczędny. Blaine nigdy nie był zbyt wylewny w okazywaniu jakichkolwiek uczuć – pokazywanie wszystkich swoich odcieni nie było dla niego łatwe.
  — Wcześniej mieliśmy dostawy z zewnątrz. Niczego nam nie brakowało, kiedy pomagała nam FEMA — odparł, a wyraz jego twarzy od razu się zmienił. Nieco spoważniał, gdy odpowiadał na jej pytanie. Właściwie to nikt nie wiedział co stało się z dorosłymi, którzy dostarczali zapasy. Trzeba było w końcu wyjść za mur, zagłębić się dalej, nawet jeśli było to niebezpieczne.
  Spojrzał na składniki wcześniej wyłożone przez dziewczynę na stół. Chyba udało jej się znaleźć wszystko, co było potrzebne. No nie był do końca pewny, bo na kuchni nie znał się praktycznie wcale, miał dwie lewe ręce i najlepiej było go trzymać jak najdalej od wszelkich przyrządów kuchennych. Tak dla bezpieczeństwa – jego własnego i całego ICID.
  — Pomogę, jeśli dokładnie powiesz mi co mam robić. Jestem niezdarą i beztalenciem, potrzebuję duuużo pomocy.
Powrót do góry Go down
Grace Tremblay
Grace Tremblay
Rekrut
22
black hole in his eyes


Kuchnia 04724af55e0d9a28a684931737d3138d




https://puff.forumpolish.com/t224-grace-tremblay-ft-kaya-scodelario https://puff.forumpolish.com/t225-grace-tremblay-id
Grace Tremblay
Zając
Re: Kuchnia   ◈ Pon Gru 14, 2020 7:05 pm


Słysząc odpowiedź na temat tradycji skinęła lekko głową. Odwzajemniła uśmiech, ale zaraz po tym wzrok utknął jej w podłodze; zupełnie nie wiedziała jak powinna się zachować. Ciężko było jej wyczytać cokolwiek z zachowania chłopaka. Na pewno nie obawiała się z jego strony złych intencji; może nawet wręcz przeciwnie i właśnie to wprawiało ją w nielekkie zakłopotanie.
- FEMA - powtórzyła po nim, unosząc lekko brwi - Chyba nie do końca znam tę historie. Powiem, a Ty popraw mnie proszę jeśli z czymś się mylę. Wraz z Czarnym Początkiem, kiedy to zlikwidowano wszystkich dorosłych, kiedy po incydencie próbowaliście skontaktować się z bazą, ta NIGDY nie odpowiedziała? - uniosła wzrok i przyjrzała mu się badawczo, jakby chcąc wychwycić jego reakcję na pytanie - Nie Wy bezpośrednio kontaktowaliście się z tamtą bazą, nie wiedzieliście i nie mieliście wpływu na to co dzieje się tam. Bunt nie mógł wybuchnąć w dwóch miejscach jednocześnie. Zwłaszcza, że przecież nawet go nie planowaliście. Bo nie planowaliście, prawda? To spontaniczna akcja. - wzruszyła ramionami - Wraz z Czarnym Początkiem.. FEMA stracili z Was korzyści. Staliście się niezdatni do współpracy, niepotrzebni. Umyślnie w tamtym momencie się od Was odcięli, zostawiając Was samych sobie. Skazali Was na śmierć. - odetchnęła głęboko i zamilkła na dłuższą chwilę, zastygając w kompletnym bezruchu.
- Wybacz. To z pewnością nie są rozmowy przyjazne dla świątecznego klimatu. Po prostu dużo rzeczy nie rozumiem i nie potrafię przestać o nich myśleć, a to wszystko jest dla mnie bardzo świeże. Jestem sfrustrowana faktem, że jeśli nic nie zrobicie, to wszyscy zginiecie. - Grace nieświadomie wciąż mówiła "ja-wy", nie kodując w swojej głowie faktu, że stała się ich częścią.
Rzuciła mu przelotne spojrzenie. Uniosła jedną dłoń na wysokość ust i udała, że niewidzialnym kluczem zamyka swoją papę.
Zrobiła krok w bok i palec wskazujący skierowała na miejsce obok siebie - Chodź, będziesz ugniatać ciasto - odezwała się dużo łagodniejszym tonem. Rozpakowała z papierka masło, pokroiła na kawałki i wrzuciła do miski. - Do dzieła elfie. - zagoniła go do działania, szczerząc się przy tym przez krótki moment.
Dużą łyżką nabierała czubate ilości cukru pudru i posypywała nim zawartość miski. Z niemałym zainteresowaniem przyglądała się chłopakowi przed sobą. Wydawał się sympatyczny, ale strasznie wycofany. Nie do końca przejęty tym co go otaczało. Kto na Boga wie, że zaraz umrze i się na to godzi?
- Ile masz lat?
Powrót do góry Go down
Blaine Frizzley
Blaine Frizzley
agent
16
Nie zatrzymasz ludzi przed śmiercią... jeśli to ich wybór.


Kuchnia HOt6gMB




https://puff.forumpolish.com/t98-blaine-frizzley-ft-bjorn-winiger#125
Blaine Frizzley
Jenot
Re: Kuchnia   ◈ Nie Gru 20, 2020 1:37 pm


Przyglądał się jej uważnie, choć nieinwazyjnie – nie chciał żeby pomyślała sobie, że jest jednym z tych ciekawskich dzieciaków wciskających swój nos wszędzie gdzie popadnie. Nawet jeśli w rzeczywistości należał do tej grupy nastolatków. Od zawsze był dobrym obserwatorem, a lubił też wiedzieć co się wokół niego dzieje – zwykle mrużył oczy, przyglądał się otoczeniu i wyciągał na podstawie obserwacji jak najwięcej wniosków. A że czasami zdarzało mu się wpieprzać w nieswoje sprawy to już zupełnie inna kwestia.
  Dokładnie wsłuchiwał się w jej słowa – możliwe, że nawet nieco się zamyślił, gdy rozrysowywał w głowie wszystko to, o czym mówiła nieznajoma. Ciężko0 było zaakceptować fakt, że kontaktu z FEMĄ już nie było, że dzieciaki zostały pozostawione same sobie. Blaine doskonale pamiętał dawne czasy, kiedy to nie brakowało niczego. Teraz zrobienie najprostszych ciastek okazywało się być wyzwaniem, bo trzeba było się napocić żeby znaleźć wszystkie składniki.
  — Skazali nas na śmierć — powtórzył po niej jak mantrę, na chwilę odbiegając gdzieś dalej myślami. W tej kwestii czas był nieubłagany – mijał nieubłaganie, dla starszych agentów liczyła się każda sekunda. A leku nadal nie było, więc każdy musiał być przygotowany na to, że w wieku krytycznym skończy marnie. To tak, jakby szeptucha poprawnie przewidziała Twoją datę śmierci.
  — Jeśli nic nie zrobimy, to wszyscy zginiemy — znowu po niej powtórzył, niejako poprawiając ją, włączając ją do wspólnoty ICID. Skoro już tu była, to musiała się liczyć z tym, że ją również spotka podobny los. No chyba, że wreszcie coś ruszy, że wyprawy po zapasy okażą się owocne. Chociaż dobrze byłoby sprawdzić też co się stało w FEMIE...
  Znowu zamyślił się na chwilę. Zwykle nie rozpamiętywał przeszłości i nie wybiegał daleko w przyszłość (nie robił tego głównie dlatego, bo już dawno pogodził się z tym jak bardzo marny będzie jego koniec), ale gdy już to robił, to w jego głowie pojawiały się same najciemniejsze scenariusze.
  „Chodź, będziesz ugniatać ciasto.”
  Spojrzał na nią nieco przestraszony, jakby wymagała od niego niemożliwego. Szybko jednak ogarnął się i zbliżył się do miski. Podtoczył rękawy i ułożył dłonie w środku plastikowego naczynia. Uśmiechnął się głupkowato.
  — Niedługo siedemnaście. I jestem Blaine, Trójka. Wydaje mi się, że Ciebie wcześniej tu nie widziałem. Nie mylę się, prawda?

  (kiedy odpiszesz, ale zapominasz nacisnąć 'wyślij' [*])
Powrót do góry Go down
Sponsored content



Sponsored content
Re: Kuchnia   ◈ 


Powrót do góry Go down
 
Kuchnia
Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
PUFF ::  :: ICID :: budynek C-
Skocz do: