27 / 11 / 2018
DATA URODZENIA
Ottawa, Kanada
MIEJSCE URODZENIA
III
GRUPA
REKRUT
STANOWISKO
Kaya Scodelario
WIZERUNEK
CZY PAMIĘTASZ JAK WYGLĄDAŁO TWOJE ŻYCIE POZA MURAMI ICID?
Pamiętam, choć wolałabym nie. Z perspektywy czasu dawna monotonia wydaje się czymś tak abstrakcyjnym, że nieprawdopodobnym. Nikt nie obawiał się każdego dnia o to, czy nie zgnije w smolistej krwi robiąc za pokarm dla anomalii.
Wcześniej robiliśmy co chcieliśmy i nikt nie był gotowy na tak nagłą zmianę standardów życia.
Miałam zwykłą rodzinę w której nieraz ktoś podnosił głos, ale wszyscy się kochali.
Miałam grono znajomych, z którymi mogłam co dzień szaleć i się nudzić. Nudzić; ciekawe słowo, chyba już wyszło z użytku.
Miałam miłość, z którą planowałam spędzić całe życie. Czułam to, całą sobą.
Nie ma go już.
Śmieszy mnie osoba, którą byłam kiedyś. Naprawdę, bawi mnie to. Narzekałam na strasznie przyziemne rzeczy, zupełnie nie doceniałam tego co miałam.
Byłam strasznie, cholernie głupia.
Czy powiesz nam coś o swojej rodzinie?
Staram się o tym nie myśleć, nie wspominać, zostawić przeszłość za sobą. Zadręczanie się myślą o nich nie przyniesie mi nic dobrego.
Ale dobrze.
Moja młodsza siostrzyczka.. Dziś byłaby już pełnoletnia. Bądź jest, ale wątpię. Zawsze miała skłonności samobójcze. Którejś nocy w trakcie kwarantanny domowej, uciekła i nigdy nie wróciła. Nie wiem dokąd mogła iść, nie miała żadnych znajomych w okolicy. Nie rozmawiałyśmy ze sobą zbyt wiele, z czasem tego żałuje.
Ojciec pracował w fabryce produkującej samochody elektryczne. Nie brzmi jak praca marzeń, ale on naprawdę to lubił i zarabiał na tyle, aby niczego w domu nigdy nie brakowało. Często opowiadał mi o autonomii, a ja chętnie słuchałam i w jakimś małym stopniu dzieliłam z nim tą pasje.
Matka. Nikt nigdy nie chciał wchodzić jej w drogę. Nawet gdy nie miała racji, to ją miała. Za błędy karciła, a dobrych uczynków nigdy nie widziała. Wciąż się kłóciłyśmy. To z powodu tak burzliwej relacji z nią, spędzałam tyle czasu poza domem ile tylko się dało.
Była dla mnie idealnym przykładem do tego, jaką matką nigdy nie będę dla swojego dziecka.
W jaki sposób się zaraziłeś? Czy pamiętasz co się działo później?
To było na samym początku, kiedy jeszcze sporo osób podchodziło bardzo lekceważąco do tematu epidemii. Nie słuchałam ostrzeżeń którymi huczały media, wolałam się narażać niż widzieć pogardliwy wzrok matki. Wraz z paczką znajomych tułaliśmy się późnymi wieczorami po ulicach, a przy tym nie stroniliśmy od alkoholu. Siedzieliśmy w parku na ławeczkach, gdy przechodził obok nas starszy facet. Nie widziałam go zbyt dobrze, za to czułam doskonale metaliczny odór. Myśleliśmy, że jest pijany; szedł przed siebie i pluł dookoła, mrucząc coś pod nosem. Nagle zmienił kierunek, przyspieszył kroku, zatoczył się w naszym kierunku i rzucił na pierwszego z brzegu znajomego rozszerzając paszczę. Widziałam, jak wgryzał się w jego ramię. Rozległy się krzyki rozdzierające gardła. Dookoła rozbryznęła krew.
Nie wiedzieliśmy co się dzieje. Zaczęliśmy uciekać.
Dotarłam do swojego domu w jednym kawałku. Nikomu nie opowiedziałam o tym co widziałam. Pod ciepłym prysznicem zmyłam z siebie brud i myślałam, że to wszystko.
Nazajutrz poczułam się gorzej. Miałam wysoką gorączkę, nie ruszałam się z łóżka.
Rodzice byli tacy zmartwieni... Myśleli, że umieram. A kilka dni później to na moich rękach konała mama.
Tak, wiem.
Mam na rękach ich krew.
W jaki sposób dostałeś się do ICID?
Zanim jeszcze media padły, pojawiało się w nich zbyt wiele sprzecznych informacji i człowiek nie wiedział w co ma wierzyć.
Nie potrafiąc odnaleźć się w tej sytuacji, polegałam na innych. Początkowo rodzina, później znajomi. Na końcu, zostaliśmy tylko my.
Z czasem nauczyłam się tak żyć. Ja i mój ukochany, kontra reszta świata. Błąkając się po opuszczonych domach, przy odrobinie szczęścia znajdowaliśmy więcej zapasów i zagrzewaliśmy miejsca. Potrafiliśmy w tym wszystkim cieszyć się z siebie nawzajem. Z całego świata, ufaliśmy tylko sobie i bywały momenty, gdy naprawdę to lubiłam. Nie zdawałam sobie wtedy sprawy z tego, że to tylko chwilowe. Tuż po jego dwudziestych piątych urodzinach, zaczęło mu się pogarszać. Nie wiedziałam co się dzieje. Niezależnie od tego jak bardzo chciałam, byłam bezradna. Nie potrafiłam mu pomóc, tylko patrzyłam jak przestaje być sobą.
Długo myślałam, że podzielę jego los. Siedziałam w wilgotnej piwnicy i choć nie wierzę w nic, to klęłam się na wszystkich Bogów, aby mnie wzięli. Nie chcieli.
Zostałam sama i musiałam podjąć decyzję.
Albo podzielę jego los, albo spróbuję przysłużyć się przyszłości.
Niewiele myśląc spakowałam niewielki plecak z prowiantem i obrałam kurs na bazę ICID. Nie do końca wiedziałam którędy powinnam iść, długo błądziłam.
Któregoś wieczoru po drodze miałam nieprzyjemność z zakażonymi. Rezultatem krótkiej walki była moja ucieczka. Długo biegłam laskiem, nim natrafiłam na farmę. Skryłam się w stajni i uznając, że jestem już bezpieczna pozwoliłam sobie na czujny sen.
Zbudziła mnie ekipa.
To ja Was szukałam, ale Wy mnie znaleźliście.
Jakie są Twoje mocne i słabe strony?
To ciężkie pytanie. To, co odpowiedziałabym na nie kiedyś, w ogóle nie pokrywa się z dniem dzisiejszym.
Na przestrzeni ostatnich lat bardzo się zmieniłam, cały ten syf zmusił mnie do tego bym dojrzała. Wiem czym jest odpowiedzialność za innych, a przede wszystkim samą siebie.
Przez to, że długo musiałam sobie radzić sama, nauczyłam się funkcjonować w tym chorym świecie i walczyć z tym, co go przejęło.
Co ze słabościami?
Mama zawsze powtarzała, że jej największą słabością są jej dzieci.
Miłość jest słabością.
Im więcej osób kochasz, tym słabszy jesteś.
Czy masz nam coś więcej do powiedzenia?
Nie chciałabym umierać sama. A przecież tak właśnie się dzieje, prawda? Niezależnie od tego iloma osobami się otaczasz, to umierasz zawsze sam. Inni mogą tylko patrzeć, choć nie muszą. Nikt nie współdzieli z Tobą tego uczucia.
Więc.. Nie chcę umierać.
Czy to wszystko?
Chciałabym już iść, nie najlepiej się czuję.