Go to topGo to bottom



 
IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2
AutorFarma
PUFF
PUFF



PUFF
Admin
Farma   ◈ Wto Wrz 29, 2020 1:41 pm


First topic message reminder :





Farma


Powrót do góry Go down

AutorWiadomość
Cheolmin Seon
Cheolmin Seon
strażnik
21
in a world where you feel cold you gotta stay gold


Farma - Page 2 A5VB1Kw




https://puff.forumpolish.com/t97-cheolmin-seon-ft-taehyung-kim#124 https://puff.forumpolish.com/t107-cheolmin-seon#136 https://puff.forumpolish.com/t108-cheo#137
Cheolmin Seon
Lis
Re: Farma   ◈ Nie Lis 22, 2020 2:19 pm


Cheo słyszał odgłos dobiegający ze stajni. Jego wyostrzone zmysły kazały mu spojrzeć w stronę otwieranego okienka - miał wystarczająco dużo czasu, by wyciągnąć broń i wycelować nią w najpierw wyrzucanego shotguna, a potem w wychodzącą ze środka dziewczynę.
Gdzieś w głębi serca czuł, że to było zupełnie niepotrzebne - po co celować w kogoś, kto nie był uzbrojony? Przynajmniej na pierwszy rzut oka... Bo tak naprawdę mogła kryć za plecami jeszcze inny sprzęt, prawda?
Nieznajoma wyglądała młodo. Koreańczyk ocenił ją na wiek zbliżony jego. Szybko przeanalizował odkryte części ciała, próbując odnaleźć jakikolwiek znak po ugryzieniu, jednakże... Na marne.
Jego twarz nie wyrażała żadnych emocji - do czasu, gdy wspomniała o ICID. Drgnął wtedy nieznacznie, a jego oczy otworzyły się szerzej, błyskając tęczówkami.
- ICID? - powtórzył, powoli opuszczając broń. Podczas pierwszych misji w teren już nie raz przygarniali zbłąkanych młodziaków, którzy jakimś cudem przeżyli na wolności i szukali ciepłego schronienia. - Czyli jednak zmierzamy w tym samym kierunku... - mruknął, a na jego twarzy dało się zauważyć cień uśmiechu. - Pokaż ugryzienie - zrobił krok w przód, chcąc przekonać się, że dziewczę jest takie samo, jak oni wszyscy. - Margo, mamy nowego rekruta, który chce dołączyć do naszego kochanego burdelu! - krzyknął wystarczająco głośno, by przyjaciółka go usłyszała. - Melduj! - chciał wiedzieć, co działo się po drugiej stronie stajni.

- Cheo... Cheo... Ona nie żyje... Pomocy... - do nich wszystkich dotarł słaby głos Echo, dobiegający z przeciwnej części budynku.

To trochę egoistyczne, ale z tego wszystkiego nie mieli czasu (ani dojścia) do poszkodowanych towarzyszek. Teraz, kiedy mieli choć trochę pewności, że zostali na terenie farmy jedynie w piątkę, należało wziąć się do roboty. Seon zerwał się z miejsca i nawet nie myśląc, że nieznajoma może go załatwić ze strzelby w plecy, ruszył biegiem w stronę słabego głosu rudowłosej. Kiedy wyjrzał zza rogu budynku poczuł, jak zawartość żołądka wraca mu do gardła i robi w nim fikołka.
Na ziemi klęczała Echo, pochylona nad leżącym ciałem Vie. Głowa Trójki była całkowicie roztrzaskana. Strzał trafił idealnie pomiędzy jej oczy.
- Margo! - krzyknął, tym razem równie żałośnie, co Echo, która łkała coraz bardziej.
Powrót do góry Go down
Grace Tremblay
Grace Tremblay
Rekrut
22
black hole in his eyes


Farma - Page 2 04724af55e0d9a28a684931737d3138d




https://puff.forumpolish.com/t224-grace-tremblay-ft-kaya-scodelario https://puff.forumpolish.com/t225-grace-tremblay-id
Grace Tremblay
Zając
Re: Farma   ◈ Pon Lis 23, 2020 2:42 pm


Tak naprawdę nie wiedziała czy w świecie w którym przyszło jej żyć ICID miało więcej zwolenników, czy przeciwników. Nie było żadnych statystyk które pomogłyby to określić - przecież Ci drudzy żyli w strachu przed pierwszymi, ukrywali się. Tym posunięciem dużo ryzykowała, ale takiego obrotu spraw zupełnie się nie spodziewała. Była w szoku. Nagła zmiana nastawienia chłopaka również była dla niej ogromnym zaskoczeniem. Gdy zrobił w jej stronę krok, ona instynktownie odsunęła się lekko do tyłu.
Czy to możliwe, że dzieciaki z ICID były bardziej ufne wobec ludzi z zewnątrz, niż Ci dla siebie nawzajem? Być może. Grace postanowiła w to uwierzyć.
- Nie mam. - wzruszyła ramionami - Do zakażenia doszło przez styczność z płynami. Nieraz byłam wymazana ich krwią, ale nigdy nie dałam się dziabnąć. - przed wypowiedzeniem następnej myśli nieco posmutniała - Choć to nie do końca moja zasługa, a bliskich których się trzymałam.
Słysząc wołanie rozpaczającej do tej pory dziewczyny wzdrygnęła się. Zwróciła uwagę na wypowiadane imię. Musiało należeć do chłopaka, bo to on zerwał się z miejsca i pobiegł na drugą stronę stajni. Przeszło jej przez myśl, że świadomie podjął ryzyko i zaufał, że Grace nie zrobi mu krzywdy. Skoro pierwszy wyciągnął dłoń, wciąż była ostrożna ale postanowiła odwdzięczyć się tym samym i od tej chwili współpracować. Podniosła broń z ziemi i co prawda nie tak spiesznie jak "Cheo", ale poszła w jego ślady. Z bronią skierowaną w dół stanęła tuż przy jego boku. Współczuła zapłakanej dziewczynie, jej rozpacz ściskała serce.
Naprawdę byli z bezpiecznego schronu, którym można nazwać ICID. Nie byli przyzwyczajeni do straty, która dotykała tu żywych na co dzień.
Przerzuciła wzrok na gospodarza. Czy zdawał sobie sprawę z tego, na jakie niebezpieczeństwo się naraził wychodząc na zewnątrz?
Powrót do góry Go down
Margo Alderson
Margo Alderson
mechanik
19
Before I learned civility, I used to scream ferociously any time I wanted


Farma - Page 2 15bd3aacfefdebb3552306307210




Margo Alderson
Lis
Re: Farma   ◈ Sob Lis 28, 2020 9:52 pm


Była... Była w szoku? Prawdopodobnie tak, bo sama nie mogła stwierdzić, ile czasu minęło, zanim głośny krzyk Cheo wyrwał ją z tego przedziwnego stanu, w jakim się znalazła. Stojąc tak dokładnie tam, gdzie cofnęła się w obawie przed zostaniem uderzoną drzwiami. Ściskając w ręku nieduże ostrze i wpatrując się w mężczyznę, który - chyba równie zaskoczony całą sytuacją - patrzył na nią jak na ducha. Żadne z nich nie ruszyło się ani o centymetr, nie drgnęło w żaden wyraźniejszy sposób. Po prostu stali tak, spoglądając na siebie nawzajem i jakby ignorując fakt, że ona sama wskazała mu przed chwilą kierunek, w którym znajdowała się Echo. Ten, w którym oboje powinni podążyć.
To było... Dziwne, naprawdę cholernie dziwne, ale doszła do tego wniosku dopiero wtedy, gdy usłyszała pierwszy z okrzyków. I już... Już miała otwierać usta, by faktycznie odpowiedzieć, skomentować jakoś słowa Cheo, określić ich sytuację, kiedy przez głośny szum deszczu przedostało się desperackie wołanie dochodzące z dokładnie tego miejsca, w którym powinni się teraz znajdować. Z tego, w które ruszył ten człowiek, zostawiając ją w tyle i zupełnie nie przejmując się, że w tym momencie mogła go zastrzelić... Że w tym momencie miała ku temu znacznie większy pretekst niż jeszcze chwilę wcześniej. Mimo to, nie biorąc tego pod uwagę. Po prostu ruszyła za nim, rozchlapując błoto pod chlupiącymi w nim butami. Nie wiedziała, czego powinna spodziewać się po tym, co usłyszała. Myśli gnały jej przez głowę. Widziała wiele rzeczy, ale...
Ale z pewnością nie ten obraz. Nie ten widok. Nie zapłakaną, utytłana we krwi i błocie Echo, tak desperacko ściskającą martwą Vie - albo raczej to, co zostało z jej zwłok, z jej roztrzaskanej głowy - jakby to mogło coś zmienić. Nie bladego jak ściana Cheo. Nie... Nie to wszystko. Nie zwróciła nawet uwagi na resztę otoczenia. Nie zdołała, prawie potykając się o własne nogi, gdy... Zwymiotowała. Po prostu zwymiotowała przed siebie - w jakieś krzaki - słaniając się na drżących kolanach, zanim nie podniosła głowy, usiłując wytrzeć sobie usta brzegiem rękawa.
- Echo... Możesz ją puścić. - Odezwała się, próbując zabrzmieć stanowczo. - Echo, nie pomożesz jej już. - Ale... Co z tego, skoro nawet nie potrafiła spojrzeć w tamtym kierunku?
Powrót do góry Go down
Mistrz Gry
Mistrz Gry



Mistrz Gry
Admin
Re: Farma   ◈ Nie Lis 29, 2020 11:33 am


Szelest zza krzaków znajdujących się z tyłu sprawił, że Cheo i Grace zapewne odwrócili się w stronę źródła dźwięku.
Ich oczom ukazała się dziewczynka. Miała wielkie, jasnobłękitne oczy - niemalże białe. Wyraźnie odbijały się na tle ciemniejszej buźki, zamazanej czarną mazią. Zaraz... Chwila... Czy to była krew Odmieńców?
Miała na sobie grube futro - kolor włosów przykrywał puchaty kaptur. Była równie mocno zdziwiona co ekipa, pochylająca się nad nieżywą koleżanką. W dłoniach trzymała łuk i jedną gotową strzałę. Nie celowała w nich. Po prostu tak stała, przechylając głowę w jedną i drugą stronę. Miała góra osiem lat.
Czyli jednak... Nie byli tu sami?

Później nadszedł parszywy, okropny dźwięk. Początkowo przypominający szelest. Albo ruszanie skrzydełek jakichś owadów. Mogły go usłyszeć tylko Trójki. Szybka dedukcja - co to było? Skąd dochodziło? Bo wydawało się, że dźwięk odbijał się od całej farmy. Niczym piłeczka kauczukowa, latająca od jednej ściany, do drugiej. Błądząca w gałęziach drzew, ich koronach, dudniąca błotnistą drogą, usłaną żółtymi liśćmi.
Coś, co nie brzmiało dobrze. Coś, co z każdą kolejną sekundą nasilało się, aż grunt zaczął delikatnie drżeć pod nogami.

Co to było?

Szum przerwał gwizd. Długi, głośny i kończący się zawijasem. Coś w stylu nawoływania. Albo alarmu. Problem w tym, że... Nikt z ICIDowskiej ekipy nie gwizdał. A Odmieńcy raczej nie posiadali takiej umiejętności - przynajmniej nikt w Ośrodku jeszcze tego nie sprawdził.
Nieznajoma dziewczynka uniosła głowę w górę, a następnie posyłając ostatnie spojrzenie nieznajomym, uciekła z miejsca zdarzenia niczym spłoszone, dzikie zwierzę.
Czerwona lampka zapaliła się w głowie Grace. W jej umyśle, wśród plątaniny kolorowych obrazów, pojawiła się wskazówka. Przerażająca, w postaci ogromnej hordy Odmieńców, biegnących prosto w ich kierunku. Nadchodziły zewsząd. Nie mogła określić konkretnego kierunku. Najwidoczniej seria wystrzałów i huków połączona z warkotem ich przyjaciół zadziałała na inne grupki niczym przynęta. Dźwięki odbijały się coraz intensywniej, że delikatny szum mogły usłyszeć nawet Echo i Margo. Dla nich jednak był to tylko dźwięk porównywany do głośniejszego podmuchu wiatru, przebijającego przez deszcz.

Musieli uciekać. I to migiem.

Jeżeli jednak zdecydowali się poświęcić swój cenny czas na kradzież koni i podeszli pod główne wejście, mogli ujrzeć leżącego starszego mężczyznę, w którego wbita była strzała. Ten nie poszedł za nimi do martwej Vie - został gdzieś w tyle. A teraz dusił się swoją własną krwią, wypływającą z jego ust. Co dziwne - jej barwa zmieniła kolor na czarną, a całe jego ciało już zdążyło nieco poszarzeć.
Powrót do góry Go down
Grace Tremblay
Grace Tremblay
Rekrut
22
black hole in his eyes


Farma - Page 2 04724af55e0d9a28a684931737d3138d




https://puff.forumpolish.com/t224-grace-tremblay-ft-kaya-scodelario https://puff.forumpolish.com/t225-grace-tremblay-id
Grace Tremblay
Zając
Re: Farma   ◈ Pon Lis 30, 2020 2:43 am


Słysząc dźwięk nieznajomego pochodzenia, niespokojnie odwróciła się za siebie. Z początku była zupełnie zdezorientowana, nie wiedziała kim, bądź czym jest postać przed nią. Im dłużej jej się przyglądała, tym większy niepokój ją ogarniał. Nie odrywając od niej wzroku, powoli zaczęła się cofać do tyłu, uważając jednocześnie na pozostałych. Miała styczność z dziesiątkami jak nie setkami Szaraków, ale coś takiego? Nie wyglądała ani na żywą, ani na martwą. Wszyscy odmieńcy charakteryzowali się ślepiami ciemnymi jak bezgwiezdna noc. Dziewczyna przypominała więc coś na pozór przeciwieństwa, a jednak Grace nawet nie przeszło przez myśl, że mogłyby być w jednej drużynie. Grace idąc powoli tyłem, wyminęła wszystkich. Rozchyliła lekko wargi, jakby chciała coś powiedzieć, ale słowa ugrzęzły jej w gardle, bo do jej uszu dotarł jazgotliwy dźwięk. Wzdrygnęła się i zastygła w miejscu, po jej ciele przeszedł dreszcz. Widząc jak nieznajoma ucieka, obejrzała się po swoich towarzyszach.
- Niedobrze. - jęknęła pod nosem, łapiąc się za głowę.
To przeczucie, ta impresja. Pamięta co się działo gdy czuła ją poprzednim razem. Kilka minut później cały jej świat runął i uległ zmianie na zawsze. Straciła najbliższych, bo nie była wystarczająco szybka by ich przed tym uchronić. Obejrzała się po nieznajomych przed nią. Nic o nich nie wiedziała, ani oni o niej, ale potrzebowali teraz siebie nawzajem. Szkoda tylko, że wyglądali bardziej jak przestraszone dzieci, aniżeli wojownicy; jeśli tu zostaną, wszyscy zginą.
- Idą po nas, cała gwara. Nie mamy czasu, musimy uciekać. - powiedziała szybko - SŁYSZYCIE? TERAZ! Niech ktoś pomoże mi uwolnić konie!
Poderwała się z miejsca i wysuwając lufę shotguna przed siebie pobiegła w stronę wejścia do stajni. Wielkim krokiem ominęła przebitego strzałą właściciela i choć przestraszyła się tego widoku, obiecała sobie w głowie zastanowić się nad tym później. Obejrzała się i nie widząc zagrożeń odłożyła broń na bok i podbiegłą do boksów z końmi. Pieszo nie mają szans, będą zbyt wolni, a zagrożenie czyha z każdej strony. Czuła, że wierzchowce to jedyna ich szansa. W pośpiechu zdjęła zasuwy i pootwierała na oścież drzwiczki. Do ostatniego weszła głębiej i odetchnęła widząc, że ma zamocowane siodło. Staruszek coś jej o tym wspominał dzień wcześniej, jako przygotowaniu do ewentualnej natychmiastowej eksmisji. Wydawał się taki przygotowany na wszelkie zło tego świata, całkiem dobrze mu szło trwanie w nim. Szkoda, że nie przewidział sprzymierzeńca Odmieńców w postaci dziecka, które przebija mu strzałą serce.
Biała puszysta kulka zakręciła jej się pod nogami.
- Nie zostawię Cię tu. - odezwała się, jakby bardziej chcąc tym przekonać samą siebie, a nie psa. Obejrzała się dookoła i złapała za torbę, której przeznaczeniem na pewno nie było eskortować zwierzaki. Zarzuciła ją sobie na szyję. Wzięła szczeniaka na ręce i wsadziła go do środka - Musisz mi to wybaczyć. - jęknęła i poprawiając go tak, aby nie zrobić mu przypadkiem krzywdy, wróciła do poprzedniego zadania.
Włożyła stopę w strzemię i wspinając się usiadła na grzbiecie konia. Ciężko jej było od razu zapanować nad równowagą, jakby wierzchowiec od razu wiedział, że ma kontakt z osobą niedoświadczoną i nie był z tego zadowolony. No przepraszamy, to nie koncert życzeń ogierku. Jej doświadczenie w tym temacie było nikłe, ale bardziej polegała na swojej zwinności aniżeli umiejętności jazdy. Przecież widziała to setki razy na filmach, co miałoby pójść nie tak. Wierzchowiec zaczął niespokojnie kręcić się na boki, Grace prędko złapała za wodze i nakierowała nimi zwierzę na wyjście.
- Spadamy stąd, jazda! - ponagliła konia, sygnalizując mu i ruchem ciała i mową, czego od niego oczekuje.
Musiała jednak pamiętać, że nie była sama, a co więcej nawet nie zna kierunku w którym MUSZĄ uciekać. A cenne sekundy mijały. Niespokojnie obejrzała się, poszukując wzrokiem Cheo; jedynej osoby, która sprawiała tu wrażenie umiejętnej by przetrwać.


Ostatnio zmieniony przez Grace Tremblay dnia Pon Lis 30, 2020 2:17 pm, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
Cheolmin Seon
Cheolmin Seon
strażnik
21
in a world where you feel cold you gotta stay gold


Farma - Page 2 A5VB1Kw




https://puff.forumpolish.com/t97-cheolmin-seon-ft-taehyung-kim#124 https://puff.forumpolish.com/t107-cheolmin-seon#136 https://puff.forumpolish.com/t108-cheo#137
Cheolmin Seon
Lis
Re: Farma   ◈ Pon Lis 30, 2020 11:54 am


- Hej, hej, hej... - rzucił do Margo jak najbardziej delikatnym, kochanym głosem, na jaki go było aktualnie stać. Przytrzymał ją za ramię, widząc, że ledwo stoi na nogach. Ponadto jej twarz zrobiła się zielona, a potem blada i tak na zmianę. Cholera, zmieniała kolory niczym kameleon.
Całą sytuację przerwał szelest, dobiegający z krzaków. Cheo, nadal trzymający Margo za ramię, uniósł głowę i spojrzał w stronę źródła dźwięku. Jego oczom ukazał się krasnoludek. A w zasadzie... Dziecko. Uzbrojone dziecko.
- Co do chuja... - wymamrotał, wyciągając szyję, by lepiej się jej przyjrzeć.
Miał wrażenie, że przez to wszystko zaczął mieć jakieś zwidy. Ośmiolatka z łukiem, w futrze o zajebiście niebieskich oczach patrzyła się na nich z krzaków. Cholera... Chyba serio coś się działo, bo w jednej chwili przestał wierzyć swoim zmysłom.
Do porządku przywrócił go głos Grace. Zamrugał parokrotnie i trzepnął sam siebie w łeb, chcąc doprowadzić do porządku. Rzucił się biegiem w stronę stajni, otwierając wszystkie boksy na oścież. Konie wyleciały z budynku, podbiegając do ICIDowskich rumaków. Jedne z nich nie były zadowolone tym faktem, że pojawił się ktoś inny. Ktoś, kto zupełnie inaczej pachniał i nie należał do ich stada.
Cheo spojrzał ostatni raz na Margo, upewniając się, że ta sama wejdzie na konia. W razie co był gotowy wsadzić ją tam siłą.
- Spierdalamy - rzucił do reszty, a następnie pobiegł do koni, wyrywając Echo snajperkę z rąk, by zarzucić ją sobie na plecy. - Umiesz jeździć? - zwrócił się do nowej koleżanki, szybkim ruchem ubezpieczając wodze Boo tak, by podczas ucieczki nie zaplątały się, spadając z jej szyi. Sam wskoczył na Strawberry. - Lepiej się trzymaj, bo nie wracamy się po upadłe anioły - rzucił i wyciągnął rękę do Echo, która usiadła razem z nim na konia.
Popędził kasztankę łydkami i wraz z ekipą ruszył w stronę pagórka - prosto w stronę ICID.
Tętent kopyt zaczął zagłuszać pomruk nadchodzącej hordy Odmieńców.
- Cat, w takim tempie będziemy za niecałą godzinę - nacisnął na słuchawkę w uchu, starając się nie spierdolić z już i tak ślizgającego się po błocie konia. Podłoże zdecydowanie nie sprzyjało dzikim galopom...
Powrót do góry Go down
Margo Alderson
Margo Alderson
mechanik
19
Before I learned civility, I used to scream ferociously any time I wanted


Farma - Page 2 15bd3aacfefdebb3552306307210




Margo Alderson
Lis
Re: Farma   ◈ Wto Gru 01, 2020 7:29 pm


To było... Za dużo. Zdecydowanie zbyt wiele, nawet względem tego, co jako dzieciak widziała na ulicy. Nawet względem wcześniejszych doświadczeń, scenariuszy tworzonych w głowie, wszystkich tych rzeczy, jakie wpajano im w ICID. Tak, była przygotowana na to, co mogło wydarzyć się podczas akcji poza ośrodkiem, ale... Ale tylko teoretycznie. I kiedy rzeczywistość postanowiła w najbrutalniejszy możliwy sposób zweryfikować to wszystko, cóż, nie czuła się na siłach, by zgrywać twardzielkę. Jednocześnie wiedziała jednak, że to nie ona miała prawo robić tu jakiekolwiek sceny. To nie ją spotkało coś najgorszego. To nie ona była świadkiem śmierci Vie, ona widziała wyłącznie efekty. To Echo... Echo potrzebowała tego bardziej.
- Okej, jest okej. - Mruknęła do Cheo, starając się ogarnąć, chociaż... Nie, nie było okej. Zdecydowanie nie było. - Pomóż Echo. - Chwilowo nie zastanawiała się, co mieli zrobić z Vienette. Co w ogóle mieli dalej zrobić, bo przecież nie mogli... Nie mogli jej tak po prostu zostawić. Musieli podjąć jakieś decyzje, porozumieć się z gospodarzem, zrobić od cholery rzeczy, ale... Ale nie mieli na to czasu.
Nie, gdy wszystko znowu zaczęło dziać się w tak przerażająco szybkim tempie. Zupełnie tak, jakby wcześniejsze wydarzenia nie wyczerpały limitu dramatów. Nim się w ogóle obejrzała, nie było już opcji robienia jakichkolwiek planów. Nie było możliwości porozumienia się z tym dziwnym mężczyzną, bo on też... On też nie żył, a oni mogli wkrótce dołączyć do niego i Vienette, której zmasakrowane ciało nagle stało się - o zgrozo - jednym z mniej istotnych problemów, jakie mieli.
Oczywiście, że nie zamierzała protestować przeciwko ucieczce. Wręcz przeciwnie, ta była prawdopodobnie jedną z najbardziej instynktownych rzeczy, jakie mogli zrobić. Tu nie było miejsca na zastanawianie się czy ociąganie. I choć wciąż obserwowała poczynania towarzystwa, by upewnić się, że tym razem mieli stąd spierdalać wszyscy - no, wszyscy, którzy pozostali przy życiu - jak najszybciej znalazła się przy koniach, nie zwlekając z dosiądnięciem swojego wcześniejszego towarzysza niedoli i... Chyba tak jak wszyscy, usiłując utrzymać równowagę na koniu, którego być może trochę zbyt mocno popędziła w stronę, z której przyjechali.
Powrót do góry Go down
Mistrz Gry
Mistrz Gry



Mistrz Gry
Admin
Re: Farma   ◈ Wto Gru 01, 2020 7:32 pm


Warkot pędzącej hordy słyszeli już wszyscy. Parszywe stopy, biegnące po błocie i to charakterystyczne dudnienie... Zupełnie tak, jakby nadchodziło trzęsienie ziemi.
Strawberry, Scout i Boo dzielnie biegły obok koni, a zaraz za nimi galopowała Grace, która choć ledwo trzymała się w siodle i telepała się w nim niczym worek ziemniaków, jakimś cudem nadal pozostawała na grzbiecie zwierzęcia. Mogła dziękować swoim nadnaturalnym zdolnościom, dzięki którym nieco nadrabiała w związku ze swoją zwinnością i zaradnością.
Choć konie ślizgały się pod górę, szybko pokonały pierwszą przeszkodę i znalazły się na dobrze znanej, prostej ścieżce prowadzącej przez las. Teraz wystarczyło tylko w całości dotrzeć do ICID. To był ostatni odcinek. Ostatnich kilkadziesiąt minut, które musieli przeżyć.
- Mam waszą lokalizację - dało się usłyszeć w słuchawce, podłączonej do komunikatora. - Brama zostanie otwarta za 35 minut - dodała, a następnie nastąpiła totalna cisza.

Strawberry potknęła się na śliskiej drodze, usłanej żółtymi liśćmi. Cheo wyleciał nieco do przodu i to nieco zaburzyło jego równowagę. Gorzej było z Echo, która podskoczyła z tyłu na zadzie kasztanki i... Spadła na ziemię prosto z błoto. Koreańczyk mógł usłyszeć trzask kości w jej prawej nodze, która wykręciła się nienaturalnie w przeciwną stronę.
Koń spłoszył się, przez co zaczął biec jeszcze szybciej przed siebie, zostawiając Echo w tyle. Nawet jeśli chłopak próbował zawrócić, koń był nieugięty - złapał wędzidło mocno w pysk, obniżając głowę i napierając do przodu.
Nie mieli czasu, by po nią wrócić - nastąpiła reakcja łańcuchowa. Kiedy Strawberry wyprzedziła Scouta i Boo, reszta koni wyraźnie przyspieszyła, a jeźdźcy zupełnie stracili nad nimi panowanie.
Jeżeli odwrócili się do tyłu - mogli ujrzeć rozmazaną sylwetkę Echo, która wyciągała rękę w przód. Nic już nie mówiła. Nawet nie krzyczała. Po prostu tam siedziała, ginąc za kotarą ulewnego deszczu.

zt. wszyscy, przenosimy się tutaj
Powrót do góry Go down
Sponsored content



Sponsored content
Re: Farma   ◈ 


Powrót do góry Go down
 
Farma
Powrót do góry 
Strona 2 z 2Idź do strony : Previous  1, 2

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
PUFF ::  :: Ottawa i okolice-
Skocz do: