Go to topGo to bottom



 
IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 Go down 
AutorSala odpraw
PUFF
PUFF



PUFF
Admin
Sala odpraw   ◈ Nie Lis 01, 2020 6:03 pm






Pokój odpraw


Powrót do góry Go down
Mistrz Gry
Mistrz Gry



Mistrz Gry
Admin
Re: Sala odpraw   ◈ Wto Lis 03, 2020 9:51 am


CATHERINE "CAT" BOYD-MCKENZIE

Na salę weszła Cat. Wyglądała jakoś... Niemrawo. Zupełnie nie przypominała siebie. Prędzej można ją było porównać do cienia, który błąkał się po ścianach ICID, szukając schronienia przed gapiami.
Skinęła głową do obecnych agentów, podchodząc do ekranu komputera, a następnie wyciągając z kieszeni komunikator, który podpięła do urządzenia.
- Wszystkie dane lokalizacyjne przesłałam wam na komunikatory. Farma powinna znajdować się dokładnie 9 kilometrów od Organizacji. Kilkaset metrów przed nią znajduje się ogromny pagórek - z niego dokładnie widać cały obszar. Z tego co pamiętam, budynek otaczało 20 Szaraków, ale minęło już trochę czasu, może przyprowadzili więcej przyjaciół - tłumaczyła, spoglądając uważnie na każdego z osobna i sprawdzając, czy wszystko na pewno jest jasne. - Najbezpieczniej by było rozstrzelać je z daleka, by ograniczyć zagrożenie ze strony ataku całej hordy. Pamiętajcie też, że pagórek jest dobrą opcją na zostawienie na nim koni - zaproponowała, choć nie naciskała. Tak naprawdę wszystko zależało od grupy - każdy mógł mieć zupełnie inny plan związany z misją, prawda?
- Chętnie bym z wami pojechała, ale... Wolę zostać z Alicą. Chyba sami rozumiecie? Dzisiaj rano nie czuła się zbyt dobrze, a medycy mają totalny zapierdol w szpitalu - stwierdziła cicho, wlepiając wzrok w czubki sportowych butów.
Odeszła od komputera, wyciągając z niego komunikator.
- Wszyscy dostali dane lokalizacyjne? - kiwnęła głową w kierunku ich kieszeni, a następnie ruszyła w stronę szafki, z której wyjęła cztery słuchawki i każdemu rozdała. - Jeżeli tak, to czekam na info jakie bronie weźmiecie i ile amunicji. Miejcie na uwadze, że panuje posucha, więc... - nie skończyła. - Ach, konie są już przygotowane przez stajennego, czekają na was przy bramie. No i pada deszcz. Ubierzcie się jakoś sensownie do pogody.

Cytat :
Ekwipunek:

- 4 lassa (1 dla postaci)
- 4 zapasowe kantary sznurkowe - haltery (1 dla postaci, przywiązany do konia, drugi pod ogłowiem)
- 4 słuchawki połączone z komunikatorami (1 dla postaci)

Proszę o 1 post + zt (chyba, że są jakieś pytania) > później przenosimy się tutaj. Musicie wspomnieć jaką broń bierzecie, ile do niej amunicji (maksymalnie 5 nabojów do każdej) i jakiego konia wybieracie (spis podopiecznych znajdziecie w temacie stajnia). Proszę również o uwzględnienie ubioru oraz jakichś dodatkowych rzeczy, które Wasza postać postanowiła wziąć na misję (np. scyzoryk/nóż etc.). Ekwipunek wypisujecie na początku posta.

Czas na odpis: 24 h (dla wszystkich)
Powrót do góry Go down
Cheolmin Seon
Cheolmin Seon
strażnik
21
in a world where you feel cold you gotta stay gold


Sala odpraw A5VB1Kw




https://puff.forumpolish.com/t97-cheolmin-seon-ft-taehyung-kim#124 https://puff.forumpolish.com/t107-cheolmin-seon#136 https://puff.forumpolish.com/t108-cheo#137
Cheolmin Seon
Lis
Re: Sala odpraw   ◈ Wto Lis 03, 2020 10:13 am


Cytat :
Ekwipunek: czarna bluza z kapturem, kurtka przeciwdeszczowa moro, spodnie bojówki z kieszeniami, lasso, kantar sznurkowy, komunikator ze słuchawką, snajperka z 5 nabojami, nóż bojowy, partner w postaci konia Skauta!

Na sali pojawił się Cheo. Obdarował wszystkich swoim firmowym uśmieszkiem, odgarniając czarne włosy, związane granatową bandaną.
- No witam piękne panie! - rozłożył ręce, uśmiechając się do nich szeroko. - Ktoś na górze wreszcie mnie posłuchał - poruszył brwiami, zerkając na Margo i nadal ciesząc się jak głupie, niesforne bobo.
Zamknął się, gdy tylko Cat zaczęła tłumaczyć dane lokalizacyjne, które od razu sprawdził na aplikacji GPS w komunikatorze.
- Ta jest! - zasalutował, gdy Trójka skończyła tłumaczyć. Raz jeszcze sprawdził, czy wziął ze sobą nóż bojowy.
Kiwnął niemrawo głową, słysząc kolejne słowa Cat. Wcale jej się nie dziwił. Wszyscy rezydenci z ICID ostatnimi czasy zachowywali się... Dziwnie. Czas przelatywał im przez dłonie, a oni - naiwnie - próbowali go łapać całymi garściami i mieć nadzieję, że Początek nadejdzie jak najpóźniej. Szkoda, że mózgowcy jeszcze nic nie wymyślili. Ostatnimi czasy ciężko było tu oddychać. Dlatego z tak wielkim zapałem zgłosił się na ochotnika do misji.
- Biorę snajperkę, 5 nabojów - rzucił niechlujnie, przekręcając nadgarstek tak, by aktywować mały hologram, wydostający się z komunikatora. Szybko wpisał dane, które kazała mu przekazać Catherine.
Spoglądał na dziewczyny, obracając czarny nóż w palcach.
Powrót do góry Go down
Vienette Tveit
Vienette Tveit
stajenna
20
It's our choices that matter in the end.


Sala odpraw Vienne-Gif




https://puff.forumpolish.com/t151-vienette-tveit https://puff.forumpolish.com/t175-vienette-tveit#379 https://puff.forumpolish.com/t177-vianette#387
Vienette Tveit
Lis
Re: Sala odpraw   ◈ Wto Lis 03, 2020 8:14 pm


Cytat :
Ekwipunek: brązowe bryczesy, czarne oficerki (na prawej łydce przytwierdzony nóż z głownią typu recurve), czarny golf, przeciwdeszczowa kurtka; lasso, kantar sznurkowy, słuchawki wraz z komunikatorem, karabin samopowtarzalny (5 naboi), beretta (5 naboi), granat, garota oraz kastet wetknięte w kieszeń kurtki. Kasztanka Strawberry.



Wyjście.
Wyjście na zewnątrz. Poza bezpieczne mury Ośrodka, wśród których dusiła się każdego kolejnego dnia i łakomie spoglądała ponad horyzont, gdzieś ponad ustalone schematy, ponad nieznośną rutynę kreślącą grubą, czarną kreską jej codzienność coraz bardziej szarzejącą, gdzie słowa zlewały się ze sobą, a życie zdawało się niewiele oddzielać od śmierci. Wbrew sobie czuła na barkach ciężar ostatnich tygodni — zarówno bagaż niechcianych myśli, jak i wysiłek okrutnych treningów. Te drugie były nie tyle próbą zagłuszenia pierwszych, ile chorą ambicją dziewczyny pragnącej ze wszystkich sił wydostać się (przynajmniej na krótką chwilę) poza mury otaczające zachłannie od niemal dekady.
To dlatego znalazła się przed kilkoma minutami w sali odpraw. Rdzawo włosa zjawa o twarzy zdeterminowanej, by przeżyć, kobiety. Nieludzko skupiona, dusząca głęboko w sercu zdziczałe zrywy ekscytacji przeplatane strachem, lękiem przed nieznanym, jednocześnie emanująca dziwnym do zdefiniowania głodem. Trudnym do zaspokojenia.
Chłodne spojrzenie błękitnych tęczówek sunęło niespiesznie wzdłuż sali, obrysowując leniwie kontur każdego mebla, urządzenia, wreszcie kobiecej sylwetki, na której zatrzymało się o kilka sekund dłużej niż powinno, rodząc pytania pozbawione jakiejkolwiek odpowiedzi. Dawno ich zabrakło. Vienette obserwowała uważnie wszystkie emocje rysujące się na zmęczonej twarzy Catherine — wory pod oczami, wymięte ubranie, zapewne równie niepoukładane myśli umykające pospiesznie do jedynego powodu, dla którego codziennie podnosiła się z łóżka. Jej słowa, jakie wypłynęły ułamek oddechu później spomiędzy zaciśniętych warg, były tylko potwierdzeniem myśli krążących w głowie stajennej o twarzy pozbawionej wszelkich oznak zdenerwowania rozsadzającego czaszkę oraz łapczywie obłapiającego każdy mięsień w smukłym ciele; potrafiła skrywać dużo, dlatego cierpliwie słuchała każdego zdania, nieznacznie tylko skinąwszy głową na zakończenie. Zdawała się pozornie nieobecna, jednak chłonęła wszystko niczym przysłowiowa gąbka wodę. Przez trwanie przyspieszonej odprawy obracała w zwinnych, szczupłych palcach kastet o ostrych krawędziach i zdawało się, iż kącik ust drgnął lekko przy słowie broń. Wiedziała, iż wybór będzie należał do prostych.
— Karabin samopowtarzalny oraz beretta są moje, łącznie 10 naboi — głos miała czysty, dźwięczny, nieskalany niepewnością. To była szybka reakcja, która nie oczekiwała jakiejkolwiek odpowiedzi ze strony pozostałych uczestników tego eksperymentu. Wyprawa chyba zasługiwała na ten, jakże niechlubny tytuł. Eksperyment. Wszyscy nim byli. Zazwyczaj nieudani, noszący znamiona drobnych pęknięć, poddawani szczegółowym analizom. — Ciekawe, czy po wszystkim czeka nas ewaluowanie — rzuciła pod nosem. Bardziej do siebie niżeli do kogokolwiek, nie miała zwyczaju dzielić się myślami, jednak nie dawało jej to spokoju. Świadomość, iż po wszystkim (o ile przetrwają) zostaną rozliczeni, poddani surowemu wartościowaniu. Podniosła nieprzeniknione tęczówki znad własnych dłoni i posłała intensywne spojrzenie każdemu, kto był na tyle głupi bądź szalony — a może jedno i drugie — by wyruszyć wraz z nią na drugą stronę. Znali się naturalną koleją rzeczy, lecz czy ufali sobie wystarczająco, by przetrwać?
Przełknęła głośno ślinę. Chyba nie chciała usłyszeć teraz odpowiedzi.
Chwyciła granat, później zimne naboje, by wetknąć głęboko w kieszeń przeciwdeszczowej kurtki, wyczuwając pod opuszkami palców ostrość chłodnego metalowego drutu garoty, a serce zabiło o ułamek sekundy szybciej. Oblizała usta jakby chciała posmakować niebezpieczeństwa. — Chodźmy na rekonesans, widzimy się przy koniach. Zabieram Truskawę — po tych słowach skinęła delikatnie głową, zdobywając się na cień subtelnego uśmiechu, jednak nie sięgnął on oczu. Te zachowały głębię nieprzeniknioną niczym morska toń na krótko przed nadejściem sztormu. Głęboko w sobie wierzyła, iż ten nie nadejdzie, że burza łaskawie postanowi ich ominąć, nie szukając żadnych ofiar.
Wyszła, kierując się wprost do osiodłanych wierzchowców.

zt.
Powrót do góry Go down
Echo Green
Echo Green
naukowiec
20 lat
and you once said I wish you dead - you sinner


Sala odpraw Tumblr_p01fffVRMZ1rge4fho1_500




https://puff.forumpolish.com/t157-echo-green#322 https://puff.forumpolish.com/t160-echo-green#328
Echo Green
Lis
Re: Sala odpraw   ◈ Wto Lis 03, 2020 8:48 pm


Cytat :
Ekwipunek: brązowy sweter, ciemnozielone bojówki, dwa noże krótkie (jeden przy pasie, drugi przy łydce), ciemna kurtka przeciwdeszczowa, komunikator w pakiecie ze słuchawkami, beretta (5 naboi), lasso, kantar sznurkowy

W przeciwieństwie do niektórych z ich małej grupy wypadowej, Echo nie czuła żadnego podniecenia związanego z wyjściem poza bezpieczny teren ICID. Bo i czemu miałaby czuć cokolwiek, poza gorzkim strachem, tak bardzo przypominającym jej, co właściwie czaiło się za murami? Godzinę czasu przed planowaną zbiórką w sali odpraw rudowłosa spędziła na modlitwie. To z pewnością nie mogło zaszkodzić, a tylko dodało jej otuchy. Modliła się o powodzenie na misji; modliła się też o to, żeby ta kara boska szybko się skończyła. Przecież Pan nie mógł się na nich wszystkich gniewać wiecznie, prawda? Oczywiście, zasłużyli na to, co ich spotkało, ale czyż już niewystarczająco odpokutowali za grzechy? Nie wiedziała. Musiała ufać w to, że Stwórca wiedział, co robił.
W sali pojawiła się punktualnie, a jej uwagę od razu przykuł czarnowłosy chłopak, któremu ewidentnie jakieś żarty były w głowie. Skrzywiła się tylko na jego słowa, a następnie skupiła się na odprawie. Prędko wprowadziła dane do komunikatora, które podała im Cat, a następnie przyszedł czas wybrania ekwipunku. Zanim zdążyła się poruszyć, swoją broń wybrał zarówno czarnowłosy, jak i jedna z kobiet. Echo po prostu chwilę stała tam w milczeniu, a potem prychnęła cicho.
— Biorę drugą berettę, pięć naboi — powiedziała, obrzucając spojrzeniem Margo, którą kojarzyła najlepiej z całej zgrai. Kolejny moment milczała, po prostu ważąc broń w dłoni, a następnie obróciła się na pięcie, kierując się do wyjścia.
Jeżeli w planie Boga było, żeby dzisiaj umarła, to nie miała żadnego wyboru, jak tylko się z tym pogodzić. Mocno liczyła na to, że Pan pozwoli jej przeżyć jeszcze kolejny dzień, jednak dobrze wiedziała, że wcale nie musiało tak być.
— Widzimy się przy koniach — rzuciła, niby w eter, po czym, podążając w ślady poprzedniej kobiety, opuściła pomieszczenie, zmierzając tam, gdzie już czekały na nie konie.

zt.


Ostatnio zmieniony przez Echo Green dnia Sro Lis 04, 2020 9:17 am, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
Margo Alderson
Margo Alderson
mechanik
19
Before I learned civility, I used to scream ferociously any time I wanted


Sala odpraw 15bd3aacfefdebb3552306307210




Margo Alderson
Lis
Re: Sala odpraw   ◈ Wto Lis 03, 2020 11:35 pm


Cytat :
Ekwipunek:

  • na sobie: bluza z kapturem (czarna), kurtka przeciwdeszczowa (ciemnozielona), dresy (brudnobrązowe), sportowe buty za kostkę (brązowe), słuchawki z komunikatorem, scyzoryk wielofunkcyjny z niedużym ostrzem (przytwierdzony do prawej kostki), nieduży plecak (czarno-szary), lasso (przyczepione do paska przy spodniach), sfatygowany kompas (w kieszeni spodni), beretta (5 naboi)
  • w plecaku: 1l butelka wody, rolka bandażu elastycznego, 4 plastry (2 małe, 1 średni, 1 duży), 2 kartki A4 (złożone w kostkę), marker wodoodporny, ołówek, zapalniczka, zapałki w pudełeczku, cążki do drutu, mała latarka, 3 patyczki fluorescencyjne (świecące po złamaniu), puszka z resztką sprayu (czerwonego), nieduża szpulka cienkiego drutu, piersiówka z bimbrem, strzelba powtarzalna (5 naboi, przytwierdzona do plecaka)
  • inne: kantar sznurkowy (jak w poście MG), chęć na przygodę






Czy cokolwiek mogło być potencjalnie gorsze od spędzenia kolejnego dnia w bezpiecznym ośrodku w towarzystwie poczciwych współtowarzyszy? Czy cokolwiek mogło być gorsze od powtarzania utartych schematów? Od ciągłego postępowania według jednego - tego rzekomo słusznego i właściwego - wzoru działania? Od przemieszczania się z punktu A do punktu B, z punktu B do punktu C i z powrotem? No, z ewentualnym zahaczaniem o punkty D czy E, jeśli nadarzała się ta wyjątkowa okazja? Ależ zdecydowanie i Margo - wchodząc do pomieszczenia zaledwie na chwilę przed ostateczną godziną spotkania - doskonale zdawała sobie z tego sprawę.
Bądźmy szczerzy, chyba praktycznie każdy wiedział, jak mogło wyglądać wyjście na zewnątrz. Tam, poza murami ICID, mogło wydarzyć się dosłownie wszystko. To nie był wyjazd na konną wycieczkę po lesie, ale... W gruncie rzeczy, niespecjalnie ją to obchodziło. Chodziło przecież o sam fakt, o możliwość wyrwania się na zewnątrz, o zniknięcie z oczu zwierzchników i o ten powiew wolności na twarzy. I nawet jeśli to wszystko miało być okupione całą masą możliwych zagrożeń, było warto. Naprawdę było.
Może zachowywała się nieodpowiedzialnie. W końcu nie należała do najbardziej obeznanych z bronią osób, nie za bardzo potrafiąc też walczyć wręcz, choć to ostatnie i tak raczej na nic zdałoby się jej podczas spotkania z Szarakami. Może powinna pozostawić to komuś, kto faktycznie znał się na tym, co robił. Może miała jeszcze możliwość wycofania się, ale... Cholera, nie chciała tego. Nie. Tym bardziej, gdy jej spojrzenie zawisło na twarzach towarzyszących jej osób, które sprawiły, że lepiej. W końcu nie tylko mogła trafić gorzej - dużo gorzej, wspominając jedno z niesławnych zadań z jej ulubionymi Jedynkami - ale... Chyba nawet podzielała entuzjazm Cheo. Przynajmniej na tyle, by odpowiedzieć mu nieco szerszym uśmiechem niż ten, jaki posłała zmęczonej, śmiertelnie poważnej Cat, zanim ta rozpoczęła swoją wypowiedź.
Przysłuchując się słowom zwierzchniczki, Margo kiwnęła też głową do dwóch pozostałych dziewczyn, wyraźnie czekając z nawiązaniem jakiejkolwiek rozmowy. Prawdę mówiąc, wyglądała dokładnie tak jak się czuła - jak ktoś, kto chciał po prostu odbębnić bardziej oficjalną, poukładaną część ich misji, jak najszybciej wyjeżdżając w teren. Z tego też powodu, nie czekała zbyt długo, zanim wprowadziła konieczne dane do systemu, odzywając się po raz pierwszy od chwili wejścia do pomieszczenia:
- Biorę berettę i jedną z powtarzalnych strzelb. Po pięć naboi. - Nawet jeśli przeczucie mówiło jej inaczej, wciąż miała tę irracjonalnie optymistyczną nadzieję, że to powinno wystarczyć. W końcu i tak czuła się lepiej jako ktoś, kto zajmował się bardziej techniczną stroną problemów, nie jako ktoś, kto załatwiał je strzelaniem do Szaraków. Tak, zamierzała walczyć, ale... Liczyła na to, że pójdzie im dosyć gładko.
- A jeśli chodzi o konia, Scout powinien być dobry. - Dodała, posyłając lekki uśmiech w kierunku Echo, a następnie ponownie obracając się ku Cheolminowi. - Idziemy? - Nie czekała jednak na odpowiedź. Po prostu ruszyła za dziewczynami, poganiając go nieco teatralnym ruchem ręki. W końcu nie mogli zostać w tyle.

[z/t]
Powrót do góry Go down
Cheolmin Seon
Cheolmin Seon
strażnik
21
in a world where you feel cold you gotta stay gold


Sala odpraw A5VB1Kw




https://puff.forumpolish.com/t97-cheolmin-seon-ft-taehyung-kim#124 https://puff.forumpolish.com/t107-cheolmin-seon#136 https://puff.forumpolish.com/t108-cheo#137
Cheolmin Seon
Lis
Re: Sala odpraw   ◈ Sro Gru 02, 2020 12:28 pm


    powrót z farmy

Przez całą drogę próbował zapanować nad Strawberry, która spłoszona, pędziła przed siebie na oślep. Choć tyle dobrego, że konie zawsze wracały do swojego domu - gdziekolwiek by się nie spłoszyły, zawsze pędziły do domu.
Pół drogi przebiegł patrząc w tył, nie mogąc wymazać z umysłu widoku Echo na śliskiej drodze. Nawet nie zauważył kiedy znaleźli się przy bramie, wjechali na teren Ośrodka, a potem w słuchawce usłyszał głośne "zamykanie bramy głównej".
- Gdzie Vie i Echo? - zapytał jeden ze stajennych, łapiąc pierwszego wolno biegnącego konia, trzymając go mocno za grzywę.
Cheo jedynie pokręcił głową, zsuwając się ze Strawberry. Oddał kobyłę drugiemu chłopakowi, któremu się zaszkliły oczy, a następnie - gdy było to potrzebne - pomógł zejść Grace i Margo.
Sam ruszył chwiejnym krokiem w stronę budynku, nie patrząc już nawet za siebie. Miał wrażenie, że jak się obróci, znów będzie widział bladą jak ściana Echo, wyciągającą rękę w jego stronę.
I jeszcze ten szum nadchodzącej hordy...
Poczuł jak śniadanie niebezpiecznie zbliża się do przełyku.
Był zmarznięty, przemoknięty i cała twarz piekła go od krwi Szaraków, którymi wszyscy byli zamazani od stóp do głów. Zapewne wchodząc na czysty teren Ośrodka, uciapał buciorami cały korytarz, zostawiając na nim błotniste ślady. Wreszcie dotarli do sali odpraw, w której czekała na nich Cat.
Od samego początku patrzyła na nich podejrzliwie - zapewne z tego powodu, że na kamerach nie zauważyła wracającej Echo i Vie. A zamiast ich ekipa przyprowadziła kogoś... Zupełnie nowego.
- Raport - zaczął słabym głosem, nawet nie patrząc Cat w oczy. - Trzy dodatkowe konie - jeden w typie pociągowym, taki zimnokrwisty. Dwa mieszańce, podobne do naszych. Wszystkie prawdopodobnie zajeżdżone, a przynajmniej zapoznane z człowiekiem i kontaktem z nim - właściciel miał siodła w stajni - tu zrobił dłuższą przerwę, zamykając przy tym oczy - Vie... Została zastrzelona przez gospodarza. Podobno myślał, że to Szary, który wspina się po budynku. Chował się tam przez dłuższy czas. Echo spadła z konia podczas ucieczki od hordy odmieńców. Nie mogliśmy się po nią wrócić, miała otwarte złamanie nogi... - jego głos był coraz bardziej słaby. - Zgarnęliśmy Grace po drodze - mówiła, że szuka ICID. Możesz ją przesłuchać, bo ja... - znowu zamilkł. - Wybacz... Naprawdę muszę już iść... Nie wiesz może gdzie jest Munyeong? - wyszeptał, opierając się o konsolę, na której nadal wyświetlone były parametry dotyczące ich porannej misji.
Wzrok miał nieobecny, a jego twarz zrobiła się blada. Wyglądał tak, jakby zaraz miał zemdleć.
Powrót do góry Go down
Grace Tremblay
Grace Tremblay
Rekrut
22
black hole in his eyes


Sala odpraw 04724af55e0d9a28a684931737d3138d




https://puff.forumpolish.com/t224-grace-tremblay-ft-kaya-scodelario https://puff.forumpolish.com/t225-grace-tremblay-id
Grace Tremblay
Zając
Re: Sala odpraw   ◈ Czw Gru 03, 2020 6:53 pm


- Dzięki.. - mruknęła do Cheo, gdy ten pomagał jej zejść z konia. Złapała się za uda i ścisnęła je mocno, z trudem powstrzymując się od pisku bólu. Utrzymanie się na wierzchowcu całą drogę było dla niej nie lada wyzwaniem. Wymagało dużo akrobacji i wysiłku, co teraz przypłaci wymęczonymi mięśniami; ale przynajmniej żyje.
Obejrzała się po swoich towarzyszach, Grace miała równie pogrzebową minę co oni mimo, że nie poznała dobrze ofiar tej wyprawy. Co gorsza czuła wciąż na plecach obcy wzrok, zainteresowanie, ciekawość - i niezbyt wiedziała jak ma się z tym czuć. Podążała tuż za Cheo, w sali odpraw przystanęła nieopodal wejścia. Tylko stała i obserwowała nie bardzo wiedząc czy oczekuje się od niej jakiegoś szczególnego zachowania. Starała się tego po sobie szczególnie nie pokazywać, ale zainteresowała ją technologia dookoła. Na przestrzeni ostatnich dziesięciu lat znikomą miała z nią styczność.
Gdy w raporcie usłyszała swoje imię, podniosła wzrok na kobietę do której mówił Cheo i skinęła głową, potwierdzając w ten sposób, że mowa o niej. Poczekała aż chłopak skończy i zbliżyła się.
- Ile osób liczy sobie ośrodek? Ile z nich wyrusza w teren na misje?
Powrót do góry Go down
Mistrz Gry
Mistrz Gry



Mistrz Gry
Admin
Re: Sala odpraw   ◈ Czw Gru 03, 2020 7:56 pm


CATHERINE "CAT" BOYD-MCKENZIE

Wysłuchała strażnika w milczeniu. Jej twarz nie zdradzała zupełnie nic, dopóki Cheo nie skończył swojej wypowiedzi. Na sam koniec wzięła głęboki wdech i odsunęła się od nich parę kroków, wykonując bliżej nieokreślony gest, jakby chciała sama walnąć się w głowę.
- Kurwa - wydukała wreszcie, pochylając się nad konsolą. Musieli dać jej chwilę. - Wysyłam komunikat do sekcji szpitalnej, zaraz ktoś po was przyjdzie - rzekła cicho, wystukując jakąś bliżej nieokreśloną wiązankę na komputerze.
Wreszcie spojrzała na nieznajomą. Zmierzyła ją wzrokiem od stóp do głów, a następnie przekręciła głowę.
- Dokładnie 298 - po tym przełknęła ślinę. - W teren wychodzą osoby tylko po szesnastym roku życia, po skończonym szkoleniu militarnym - ciągnęła, a głos miała jakiś taki... Neutralny. Totalnie bez emocji. - Judie zajmie się podstawowymi badaniami - sprawdzimy parametry oraz przynależność do jednego z sektorów - wyjaśniła. - Później przydzielimy ci opiekuna, który oprowadzi cię po całym Ośrodku.
Nagle wszyscy znajdujący się w sali usłyszeli ciche skomlenie. Pies. Biała kulka wyłoniła się z torby, jakimś cudem wyciągając czarny niczym węgiel nosek. Zaraz za nim widać było cały pyszczek i jedno ucho, a potem nawet ciemne oko, które wpatrywało się w zdziwioną Cat.
- To twój pies? - zapytała, wskazując na malucha ręką. - Z resztą... Nieważne. Dopóki nie jest agresywny, może zostać. Dzieci się ucieszą - pokręciła głową, zapisując coś na konsoli. - Broń zostaw tutaj. Składujemy ją razem z innymi w zbrojowni. Jakakolwiek amunicja jest teraz na wagę złota. Kończą nam się zapasy.
Powrót do góry Go down
Munyeong Ahn
Munyeong Ahn
Medyk
21 lat



https://puff.forumpolish.com/t213-munyeong-ahn#844 https://puff.forumpolish.com/t226-munyeong-ahn#849
Munyeong Ahn
Lis
Re: Sala odpraw   ◈ Czw Gru 03, 2020 11:26 pm


Miała dzisiaj dyżur i wiedziała, że część osób wyrusza na misje, więc mogli spodziewać się nagłego wezwania, jeśli którejś z grup coś się stanie i dotrą do ICID. A może i wysłania za mur, jako wsparcie, bo to nigdy nic nie wiadomo, co trzeba będzie zrobić. W każdym razie, wiedząc, że za mur wyrusza również Cheo, była niespokojna przez większość dnia, wyczekując, aż jego grupa wróci.
W końcu jednak przyszedł do skrzydła medycznego komunikat o tym, że trzeba się przejść do sali odpraw. Zaraz się do tego zgłosiła, zgarniając ze sobą jednego z sanitariuszy, w razie gdyby potrzeba było więcej rąk do ogarnięcia przybyłych. Przebyła korytarze dosyć szybkim krokiem, jednak dla sanitariusza pewnie nie miało to większego znaczenia, skoro był od niej wyższy, a ona była karzełkiem.
Do sali dotarła kilka minut po wysłaniu komunikatu, stając koło osoby, której nie kojarzyła. A powinna kojarzyć, skoro ta osoba została wypuszczona na zewnątrz... Chociaż, patrząc na to, że nigdzie nie widziała bandamki, mogła śmiało strzelać, że dziewczyna jest z zewnątrz. Dopiero po chwili wzrok Mun padł na Margo i Cheo.
— Co się stało? — Zapytała, bo brakowało jej osób. Grupa była większa, to na pewno wiedziała. Obejrzała sobie wszystkich z góry na dół, szukając obrażeń, jednak widząc, że raczej sami w razie czego dadzą radę przejść do skrzydła szpitalnego po prostu ich zgarnęła ze sobą. Zaś widząc niezbyt dobrą minę Cheo, przyciągnęła go do siebie i przytuliła na chwilę, nie patrząc na to, że teraz sama będzie mokra i ubłocona. Wyglądał jak kopnięty szczeniaczek, więc jak mogła go nawet na chwilę nie przytulić, zanim pociągnęła go za sobą?
— Chodź, jesteście cali przemoczeni... — Powiedziała cicho do Cheo. Chciała ich zgarnąć jak najszybciej, żeby mogli się szybciej przebrać, bo jeszcze im tylko przeziębień brakowało. Wszyscy wyszli z sali odpraw, by sanitariusz poszedł z Grace do skrzydła szpitalnego załatwić formalności. Z Margo rozłączyli się gdzieś po drodze, poszła pewnie sama poszukać wsparcia psychicznego po tym, co się stało z Echo i Vie.

// pozwalam sobie dać wszystkim z.t
Powrót do góry Go down
Sponsored content



Sponsored content
Re: Sala odpraw   ◈ 


Powrót do góry Go down
 
Sala odpraw
Powrót do góry 
Strona 1 z 1
 Similar topics
-
» Sala operacyjna
» Sala symulacji VR
» Sala szkolna
» Sala treningowa do boksu
» Sala treningowa z lustrami

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
PUFF ::  :: ICID :: budynek A :: część administracyjna-
Skocz do: